W najbliższym meczu ligowym z Rakowem Częstochowa (niedziela, godz. 17.30) na stadionie przy Bułgarskiej Lecha Poznań nie będzie mógł poprowadzić z ławki rezerwowych trener John van den Brom. To efekt czwartej żółtej kartki, jaką holenderski szkoleniowiec został ukarany w końcówce wyjazdowej rywalizacji z Cracovią (0:0).
W poprzednich sezonach żółte kartki pokazywane członkom sztabów szkoleniowych niczym nie skutkowały. Chyba że dotyczyły czerwonego kartonika, wtedy była z automatu pauza. Zmieniło się to przed obecnymi rozgrywkami PKO BP Ekstraklasy. Wprowadzony został punkt regulaminu, który wprowadza dyskwalifikacje dokładnie takie same, jak w przypadku piłkarzy występujących na murawie.
Ten zapis brzmi dokładnie tak: "Zawodnik lub osoba inna niż zawodnik, uprawniona do przebywania na ławce rezerwowych, która w czasie zawodów mistrzowskich otrzyma napomnienie (żółtą kartkę), zostanie automatycznie ukarana". I dalej jest karomierz. Przy czwartym, ósmym oraz dwunastym napomnieniu to wymiar jednego spotkania, a przy każdym następnym co czwartym (szesnastym, dwudziestym) - dwa.
Trener John van den Brom w niedzielę pod Wawelem został ukarany czwartą żółtą kartką i musi pauzować w niedzielę, kiedy do Poznania przyjedzie lider, Raków Częstochowa. - Nie miałem świadomości, że kolejna kartka sprawi, że nie będzie mnie na ławce w kolejnym spotkaniu - mówi holenderski szkoleniowiec. - Powiedziałem do sędziego technicznego, że teraz ma coś do powiedzenia, a kiedy tuż przed naszą ławką faulowany był Afonso Sousa, to tego nie podpowiedział sędziemu głównemu. Z takim komunikatem się do niego zwróciłem, a on uznał, że należy mi się napomnienie - tłumaczy Brom.
Zapisz się do newslettera