- Cracovia od początku się cofnęła i robili wszystko, żeby zwolnić naszą grę. Próbowaliśmy grać swoje, ale wychodziło tak, że nie widzieliśmy takiego Lecha jakiego chcemy. Potrafimy grać o wiele szybciej, a niepotrzebnie dopasowaliśmy się do nich – mówi pomocnik Lecha Poznań Karlo Muhar.
W ramach 7 kolejki PKO Ekstraklasy Kolejorz podejmował na własnym stadionie Cracovię. Jak przyznają lechici nie wyglądali w tym meczu tak jak w poprzednich spotkaniach. - Graliśmy zdecydowanie za wolno. Cracovia dobrze się broniła i wychodziła do kontrataków, ale mimo wszystko uważam, że to był gorszy mecz w naszym wykonaniu. Na razie w tym sezonie potrafiliśmy dominować, obojętnie kto był przeciwnikiem, a z Cracovią tak nie było. Po przerwie na kadrę musimy pokazać, że potrafimy grać o wiele lepiej - komentuje Tymoteusz Puchacz.
-Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Musimy grać zdecydowanie bliżej siebie w obronie i kreować więcej sytuacji w ofensywie. Oczywiście mieliśmy okazje, sam miałem jedną bardzo dobrą. Przeciwko takiemu zespołowi, a szczególnie jak gramy na własnym boisku, musimy lepiej grać piłką. Za często ją traciliśmy. To jak zagraliśmy nie jest ani trochę zbliżone do tego jak powinniśmy wyglądać – wtóruje mu Christian Gytkjaer.
Początek niedzielnego spotkania był dosyć senny, a kibice zostali rozbudzeni dopiero w trakcie wyżej wspomnianej sytuacji duńskiego napastnika. Niestety chwilę później to goście objęli prowadzenie po celnej główce Cornela Rapy. - Cracovia od początku się cofnęła i robili wszystko, żeby zwolnić naszą grę. Próbowaliśmy grać swoje, ale wychodziło tak, że nie widzieliśmy takiego Lecha jakiego chcemy. Potrafimy grać o wiele szybciej, a dopasowaliśmy się niepotrzebnie do nich. Jednak mimo tego stworzyliśmy swoje sytuacje i gdybyśmy byli dokładniejsi to pomimo tej gorszej gry mogło być dobrze. Wydaje mi się, że mimo wszystko gdybyśmy pierwsi strzelili gola to byłoby dobrze – twierdzi Karlo Muhar.
- Po takim spotkaniu każdy z nas musi zapytać siebie co było źle. Możliwe, że ta dłuższa przerwa będzie dobra, żeby dokładnie sprawdzić co poszło nie tak jak powinno. Gramy przed własną publicznością, wydaje się, że mamy przed sobą dosyć łatwy mecz, a na koniec tak to wygląda. Musimy ciężko pracować, bo czekają nas naprawdę trudne spotkania – kontynuuje Chorwat.
W drugiej połowie lechici nadal nie ustrzegali się błędów, przez co w pewnym momencie przegrywali już dwiema bramkami. W końcówce spotkania na boisku pojawił się Paweł Tomczyk, który perfekcyjnie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem, zmniejszył rozmiary porażki, ale niestety na więcej zabrakło niebiesko-białym czasu. - To był nasz gorszy mecz. Dobrze wiedzieliśmy jakie mocne strony ma Cracovia i na koniec nie zrobiliśmy za wiele, żeby te ich mocne strony zniwelować. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu, druga z kontry i tak naprawdę mogło jeszcze paść kilka goli po kontratakach. Możemy mieć pretensje tylko do siebie, że nie wykorzystaliśmy swoich okazji. Nie ma co narzekać, że urywali cenne sekundy, bo to jest ich cwaniactwo, przyjechali tu żeby wygrać i im się udało – komentuje strzelec jedynego gola dla Lecha.
Pomimo tego, że nowy sezon rozpoczął się półtora miesiąca temu to Lubomir Šatka już po raz trzeci mierzył się z krakowianami, ponieważ wcześniej, w ramach eliminacji do Ligi Europy, rozegrał przeciwko nim dwa spotkania dla DAC Dunajska Streda. - Cracovia przyjechała z prostym planem cofnięcia się i czekania na nasze błędy. Graliśmy za wolno, przez co nie stwarzaliśmy dużej liczby sytuacji. Uważam, że zagrali podobnie do tych spotkań z moim byłym klubem. To po prostu my nie zagraliśmy na takim poziomie jak wcześniej. Musimy patrzeć na siebie i robić wszystko, żeby grać lepiej – podsumowuje Słowak.
Zapisz się do newslettera