- W czwartek rano wsiadam z samochód i przyjeżdżam do Strumicy. Oczywiście będę kibicował Lechowi - przyznaje były piłkarz Kolejorza, Zlatko Tanevski.
34-letni dziś Macedończyk przyjechał na lotnisko im. Aleksandra Wielkiego, by przywitać się z byłymi kolegami z klubu. To nie tylko bramkarz, Jasmin Burić, ale też przedstawiciele sztabu szkoleniowego oraz wiceprezes, Piotr Rutkowski. To jednak z "Jasiem" rozmawiał najdłużej. - Nie widzieliśmy się sześć lat. Mamy cały czas kontakt przez internet, ale bardzo ucieszyłem się na to spotkanie - mówi były stoper Lecha.
Już przed pierwszym starciem Kolejorza z FK Pelister macedońskie media poprosiły o opinię Tanevskiego, który przez ponad trzy lata grał w Kolejorzu. Nie jest to oczywiście jedyny Macedończyk z przeszłością w polskiej ekstraklasie, ale mało kto zna Lecha tak, jak jego były zawodnik. Tanevski w rozmowach z dziennikarzami nie miał wątpliwości kto jest faworytem i awansuje do drugiej rundy eliminacji.
- Lech jest dużo lepszy od FK Pelister. Nie miałem chwili zwątpienia i to też przyznałem w rozmowie z dziennikarzami. Lech to zespół, który gra ofensywne, cały czas atakuje. Przewidziałem, że strzeli trzy albo cztery bramki. Nie pomyliłem się, bo tak też się stało - zauważa Macedończyk.
Swoją karierę zakończył rok temu. Po powrocie z Polski grał w Vardarze Skopje. Już kilka miesięcy później zdobył drugie w karierze mistrzostwo - tym razem Macedonii. - Chciałem na zakończenie kariery zagrać jeszcze w tym klubie - przyznaje Tanevski. Jego zdaniem rywalizacja pomiędzy Vardarem a FK Pelisterem, określana mianem macedońskich derbów, od dłuższego czasu nie spełnia tej roli.
- Nie mogę tych meczów porównać do spotkań Lecha z Legią. Może kiedyś bym tak powiedział. Teraz jednak FK Pelister jest słabszy od Vardaru. Może nie słaby, ale po prostu słabszy. Gra na niższym poziomie, niż mój były klub. Dlatego ta rywalizacja nie wygląda tak jak w przeszłości - ocenia Tanevski, który nie ukrywa, że nie może doczekać się meczu.
Były lechita jest ewidentnie ucieszony tym, że Kolejorz wylosował macedoński klub w europejskich pucharach i po raz pierwszy przyjechał do jego ojczyzny. - Trochę mi przykro, że ten mecz nie odbywa się w Skopje, ale co zrobić. W Bitoli budują nowy stadion i musicie grać w Strumicy. W małej miejscowości, na małym stadionie i trochę brzydkim - kończy mistrz Polski z Lechem z 2010 roku.
Zapisz się do newslettera