Na Macieja Gostomskiego po finale Pucharu Polski spadła fala krytyki ze strony obserwatorów. Swojego podopiecznego broni jednak sztab szkoleniowy Kolejorza.
Na Macieja Gostomskiego po finale Pucharu Polski spadła fala krytyki ze strony obserwatorów. Swojego podopiecznego broni jednak sztab szkoleniowy Kolejorza.
Gostomski zimą wygrał rywalizację o miano pierwszego bramkarza Kolejorza w rundzie wiosennej. Bronił w większości spotkań, miejsce w bramce oddał jedynie na trzy mecze pucharowe i jeden mecz ligowy z Legią. Między słupkami stał wówczas Jasmin Burić, ponieważ "Gostek" zmagał się z chorobą.
Na Stadionie Narodowym pierwszy bramkarz Lecha nie zanotował najlepszego występu. Kilka razy niepewnie interweniował, między innymi w kontrowersyjnej sytuacji przy pierwszej bramce dla rywali. Po zderzeniu z Markiem Saganowskim w polu bramkowym Gostomski nie sięgnął futbolówki, a arbiter uznał, że atak napastnika był w zgodzie z przepisami.
Wielu kibiców i obserwatorów uznało golkipera za najsłabszego gracza meczu, pojawiły się również głosy o konieczności zmiany bramkarza przed meczem ligowym. Innego zdania jest natomiast sztab szkoleniowy klubu z Bułgarskiej.
- Nie bardzo rozumiem nagonkę na Macieja. Będziemy go bardzo wspierali, bo to bramkarz, na którego mocno liczymy, podobnie zresztą jak na pozostałych zawodników - wyjaśnia asystent trenera Macieja Skorży, Dariusz Żuraw. - To jest sport i jedno złe zagranie nie może powodować, że będziemy odsyłali zawodników na ławkę czy do drugiego zespołu. Wręcz przeciwnie, robimy wszystko, by atmosfera w zespole była jak najlepsza, żeby po błędzie jednego kolegi, drugi mu pomógł a nie skakał do gardła.
Zapisz się do newslettera