Od remisu nowy sezon ligowy zaczął zespół prowadzony przez trenera Jana Urbana. W spotkaniu pierwszej kolejki Lotto Ekstraklasy poznaniacy zremisowali ze Śląskiem Wrocław 0:0.
Lechici bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie ze Śląskiem. Już w 2. minucie mogło być 1:0 dla Kolejorza. Nicki Bille przyjął piłkę w polu karnym i dośrodkował na głowę Robaka, który był blisko pokonania Pawełka, ale ten bardzo szczęśliwie zatrzymał piłkę nogą. Osiem minut później poznaniacy mieli kolejną świetną okazję na objęcie prowadzenia. Mocno w pole karne zagrał piłkę Kędziora, bramkarz Śląska wybił ją przed siebie, a Nicki Bille uderzył nad poprzeczką.
Po bardzo udanych pierwszych minutach w wykonaniu zespołu Jana Urbana tempo spotkania spadło. Na strzały z dystansu decydowali się m.in. Goncalves i Wilusz, ale żadna z tych prób nie była celna i nie zmusiła do interwencji bramkarzy obu drużyn. Dobrą okazję na zdobycie bramki miał też w 20. minucie Robak, który po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Formelli nie zaskoczył swoim uderzeniem golkipera Śląska.
Ten mocno odetchnął z ulgą w 37. minucie spotkania . Dośc niespodziewanie w sytuacji sam na sam znalazł się Nicki Bille, ale trafił tylko w słupek bramki gospodarzy. Ta chwilę później znalazła się pod nogami Formelli, który mocni zagrał ją w pole karne, a ta jedynie odbiła się od nóg duńskiego napastnika Kolejorza. Mimo dużej przewagi Lecha ten mógł jeszcze przed przerwą stracić bramki. Groźnie na bramkę uderzał Madej, ale kapitalnie interweniował Burić.
Po przerwie tak wielu sytuacji strzeleckich jednak nie było. Zaczęło się jednak od mocnego uderzenia Śląska. Z dystansu na bramkę Buricia strzelał Morioka, ale piłka nieznacznie minęła słupek poznańskiej bramki. Nieco uśpieni lechici musieli się przebudzić, aby nie stracić gola i zrobili to po kilku minutach, odciążając będącą w opałach defensywę.
Przeniesienie ciężaru gry na połowę Śląska niewiele jednak zmieniło. Od czasu do czasu do akcji ofensywnych włączał się Gumny, a za rozgrywanie piłki zabierał się Tetteh. To właśnie z rozgrywaniem poznaniacy mieli sporo problemów. A co za tym idzie z trudem przychodziło im stwarzanie zagrożenia pod bramką Pawełka. Na palcach jednej ręki można było policzyć nie tylko strzały, ale też dośrodkowania w pole karne gospodarzy.
Lechici przede wszystkim koncentrowali się na znalezieniu sposobu na to jak zaskoczyć defensywę Śląska. Musielin jednak być czujni i uważać na kontrataki. Po jednym z nich piłkę w pole karne dośrodkował Grajciar, a do strzału składał się Morioka. W ostatniej chwili jego próbę ofiarnym wślizgiem zablokował Arajuuri. Na pierwszy celny strzał na bramkę w drugiej połowie meczu trzeba było czekać do 85. minuty spotkania. Robak przerzucił futbolówkę do Kownackiego, który zgrał ją do nogi i uderzył, ale za słaby aby zaskoczyć Pawełka.
Żółte kartki: Alvarinho
Śląsk Wrocław: Mariusz Pawełek - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Lasha Dvali, Augusto - Filipe Goncalves (72. Ostoja Stjepanović), Adam Kokoszka, Alvarinho (89. Kamil Dankowski), Łukasz Madej - Ryota Morioka - Peter Grajciar (77. Mariusz Idzik)
Lech Poznań: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Maciej Wilusz, Robert Gumny - Dariusz Formella (89. Kamil Jóźwiak), Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos (84. Dawid Kownacki) - Marcin Robak, Nicki Bille (74. Radosław Majewski)
Widzów: 12 402 (w tym 1100 z Poznania)
Zapisz się do newslettera