- To trener niezwykle charyzmatyczny. Już jako piłkarz był znany ze swojej mentalności zwycięzcy - mówił przed rokiem o Nenadzie Bjelicy wiceprezes Kolejorza, Piotr Rutkowski. W środę mija rok od zatrudnienia Chorwata na stanowisku pierwszego trenera Lecha. Z tej okazji postanowiliśmy w pięciu punktach podsumować minione 365 dni.
Na pierwsze spotkanie w roli trenera musiał czekać niespełna dwa tygodnie, do 11 września 2016 roku. W pierwszym rozegranym po przerwie reprezentacyjnej spotkaniu, jego drużyna pokonała Pogoń 3:1, choć jako pierwsza straciła bramkę. Kolejorz przegrywał od siódmej minuty po trafieniu Łukasza Zwolińskiego. Jeszcze przed przerwą do siatki rywali dwukrotnie trafił Marcin Robak i wyprowadził swój klub na prowadzenie. Wynik spotkania w 89. minucie ustalił Abdul Aziz Tetteh, dla którego jest to jedyne do tej pory trafienie w niebiesko-białych barwach.
- Drużyna pokazała charakter, szczególnie po stracie bramki. Cieszę się, że odwróciliśmy losy spotkania i zdobyliśmy trzy punkty, które pozwalają nam się wspiąć w górę tabeli. Przed meczem zapytałem zawodników, którzy mieli wystąpić w pierwszej jedenastce o to czy oni, jako reprezentanci krajów są zadowoleni z faktu, że ich klub znajduje się dopiero na dwunastym miejscu w tabeli - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Bjelica.
Blisko połowa spotkań, które wygrał z Lechem, zakończyła się wynikiem 3:0. Zaczęło się już jesienią 2016 roku od wygranej w 1/8 finału Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Później w takim samym stosunku pokonał Śląsk Wrocław i Zagłębie Lubin. Prawdziwa seria rozpoczęła się wiosną - pierwsze cztery oficjalne spotkania w tym roku zakończyły się wynikiem 3:0. Ostatecznie sezon zakończył z dziesięcioma wygranymi w tym stosunku. Kolejne dwie dołożył już w tym sezonie - z FK Pelisterem Bitola i ostatnio z Arką Gdynia.
- Faktycznie wygraliśmy już trochę meczów 3:0. To już nie przypadek. To, że wygrywamy tak wysoko pokazuje, że to nie są przypadkowe zwycięstwa. Ale spokojnie nie podpalamy się tym, że wygraliśmy 3:0. Wiemy, że przed nami jeszcze sporo pracy - mówił o tych wynikach w kwietniu pomocnik Kolejorza, Łukasz Trałka, który zagrał w aż jedenastu z dwunastu meczów pod wodzą Bjelicy, które zakończyły się wygraną 3:0. Jedynym przez niego opuszczonym było to rozegrane w minioną niedzielę.
Przełom jesieni i wiosny w wykonaniu Kolejorza był niezwykle imponujący. W ostatnich dziewięciu meczach rozegranych w 2016 roku, Lech musiał uznać wyższość rywala tylko raz. Było to gdy grał z Jagiellonią Białystok. Dobra passa, z której sześć meczów zakończyło się zwycięstwem Lecha była kontynuowana także po zimowej przerwie.
Rundę wiosną Kolejorz rozpoczął od sześciu wygranych z rzędu, które spowodowały, że po raz pierwszy zespół Nenada Bjelicy stanął przed szansą awansowania na pozycję lidera. Tej jednak nie wykorzystał - zremisował z Górnikiem Łęczna 0:0. Później zremisował w takim samym stosunku z Wisłą Kraków i wygrał z Pogonią. Pierwszym zespołem, który wiosną znalazł sposób na Lecha była Legia. Licząc przełom jesieni i wiosny Lech zanotował passę jedenastu meczów bez porażki.
Żaden z trenerów, którzy w ostatnich latach współpracowali z Lechem nie może pochwalić się tak dużą liczbą wygranych meczów w stosunku do tych rozegranych. Bjelica prowadził Kolejorza w 50 starciach, z których wygrał 29.
Obecny szkoleniowiec Lecha ma też najlepszym bilans punktów zdobytych na mecz. Gdyby za każde z rozegranych spotkań, niezależnie od rozrywek, mógł zdobyć punkty, to podczas ostatniego roku zdobyłby 99 oczek. Chorwat zdobywa średnio 1,98 punktu na spotkanie. Najbliżej tego wyniku podczas swojej pracy przy Bułgarskiej był w ostatnich latach Mariusz Rumak, który gromadził średnio 1,83 punktu na mecz.
Procent wygranych meczów w stosunku do rozegranych:
Nenad Bjelica - 58 proc.
Jan Urban - 47 proc.
Maciej Skorża - 50 proc.
Mariusz Rumak - 54 proc.
Jose Mari Bakero - 49 proc.
Jacek Zieliński - 53 proc.
Franciszek Smuda - 50 proc.
Czesław Michniewicz - 41 proc.
W ostatnią niedzielę Nenad Bjelica świętował mały jubileusz. Prowadził Lecha po raz 50-ty. Zawodnicy spisali się w tym spotkaniu na medal - wygrali 3:0 i awansowali na pozycję lidera, której jeszcze pod wodzą tego szkoleniowca nie zajmowali. Poznaniacy na powrót na pierwsze miejsce w tabeli czekali ponad dwa lata - od czerwca 2015 roku, gdy wspólnie z trenerem Maciejem Skorżą świętowali zdobycie mistrzostwa Polski.
Szkoleniowiec jednak nie spoczywa na laurach i zapowiada, że zespół czeka jeszcze bardzo dużo pracy. - Musimy pracować nad automatyzmami. Grą w defensywie i ofensywie, zakładaniem pressingu. Mamy w drużynie wielu nowych piłkarzy, którzy muszą nauczyć się naszego stylu gry. Chcemy grać lepiej w piłkę i zrobimy wszystko, aby tak było - przyznaje szkoleniowiec pierwszego zespołu Lecha.
Zapisz się do newslettera