Coraz głośniej w ostatnim czasie robi się o wychowankach Lecha Poznań urodzonych w 2003 roku. Pięciu z nich przebywało na obozie pierwszej drużyny Kolejorza w Opalenicy, kilku zostało włączonych na stałe do kadry jego rezerw. O najbardziej wyróżniających się 17-latków zapytaliśmy trenera, który prowadził ich przez ostatnie kilka lat, Huberta Wędzonkę.
We wstępie charakterystyki tego rocznika w Akademii Lecha Poznań trzeba wyjść od… starszych o rok kolegów. Filip Szymczak, Filip Marchwiński, Jakub Kamiński czy Jakub Niewiadomski – to zawodnicy, o których potencjale mówi się od wielu lat, stanowili o sile reprezentacji narodowej rocznika 2002, a ich potencjał był niepodważalny. Wielki talent w połączeniu z ciężką pracą dał należyte efekty - awanse do kolejnych drużyn seniorskich niebiesko-białych, debiuty w ekstraklasie, premierowe trafienia, bicie kolejnych rekordów. To tylko niektóre z osiągnięć wyżej wymienionych.
Urodzeni w 2003 roku gracze dorastali więc w niemałym cieniu i z tego też zdawał sobie sprawę szkoleniowiec, który prowadzi ich od ponad czterech lat. - Rocznik 2002 obfitował w perełki, z którymi każdy trener chce pracować. Wydaje się, że takiego zawodnika wystarczy jedynie nie popsuć, ale to nie takie łatwe, to też sprawa wymagająca doświadczenia i wiedzy szkoleniowej - zaznacza Wędzonka. - W moich zawodnikach jednak także panowała duża chęć udowodnienia, że będą oni grali w piłkę, mimo że wiedzieli, że będzie im nieco trudniej, niż starszym kolegom. Pracując z nimi jednak wiedziałem, że konsekwencją, zaufaniem i cierpliwością można z nimi osiągnąć wiele - dodaje.
- Ciągła selekcja byłą nieuchronna. W jej pierwszym etapie nieco ulegliśmy innym klubom, które zdołały wyciągnąć tych najbardziej uzdolnionych, ale i nam przyszło pracować z grupą o sporym potencjale w dalszej perspektywie. Już do Wronek trafiali do nas w końcu chociażby Patryk Gogół, Jerzy Tomal, Oliver Zaręba czy Filip Borowski, którzy albo wcześniej, albo po przyjściu już do nas trafiali do kadry narodowej - opowiada obecny opiekun juniorów starszych. Z poznańskiej części akademii natomiast mógł liczyć na posiłki w postaci np. Filipa Wilaka, Krzysztofa Bąkowskiego, Igora Ławrynowicza czy Damian Kołtańskiego.
I to właśnie głównie na między innymi wyżej wymienionych oparta została drużyna, która kilkanaście miesięcy temu sięgnęła po srebrne medale mistrzostw Polski do lat 17. Wynik ponad stan? - Nie, to nie jest tak, że traktujemy ten wynik jako nie wiadomo jaki sukces. Po cichu byliśmy z niego zadowoleni, ale wszyscy wiemy, że naszą intencją pozostawało zdobycie złotych medali - mówił krótko po zdobyciu wicemistrzostwa trener Wędzonka, który jednak mógł czuć pewną satysfakcję. - Dochodziły do nas głosy z zewnątrz, że chłopcy nie wygrywają tak jak ich starsi koledzy w przeszłości, że po roczniku 2002 już nie wyszkolimy zdolnych zawodników. Nie załamaliśmy się, największą wartością tego zespołu było to, że ci chłopcy potrzebowali siebie wzajemnie, żeby się rozwijać. Każdy z nich wyrósł na bazie ich zespołowości - ocenia już z perspektywy czasu.
Miniony sezon przyniósł rozczarowanie pod względem drużynowym, w końcu dziesiąte miejsce nie zadowalało w szeregach juniorów starszych Kolejorza nikogo. Indywidualnie jednak sezon przerwany z powodu pandemii koronawirusa zakończył się awansem najbardziej wyróżniających się jednostek do drugiego zespołu. Większość z nich to właśnie gracze, którzy pełnoletność osiągną za rok: Wilak, Ławrynowicz, Gogół, Borowski czy sprowadzony niedawno Jakub Malec, zimą natomiast ten ruch wykonał już Kołtański. Dwóch pierwszych oraz ostatni zresztą zdążyli się już przyczynić do utrzymania niebiesko-białych w drugiej lidze. Majstersztykiem jednak było niedawne starcie w rundzie wstępnej Fortuna Pucharu Polski z Elaną. Rezerwy Lecha pokonały trzecioligowca 3:2, a w ich składzie zobaczyliśmy jedenastu 17-latków.
- Największy przeskok czeka ich na poziomie mentalnym. Mogą spotkać się ze stresem, który utrudnia wejście w piłkę seniorską, ale na poziomie taktycznym i technicznym są przygotowanie odpowiednio. Nie wątpię, że sztab drugiej drużyny zadba o nich w taki sposób, że będziemy mieli wszyscy dużo radości i przyjemności z oglądania ich gry - wyraża nadzieję szkoleniowiec.
W pierwszym zespole trenuje więc od dłuższego czasu Bąkowski, reszta wyżej wymienionych w rezerwach, ale cały czas jeszcze pod okiem trenera Wędzonki rozwija się pokaźna grupa 17-latków. Także to grono nie może tracić z oczu celu. – Chłopaki mają duże oczekiwania wobec siebie i chcieliby pójść wydeptaną przez kolegów ścieżką. Każdy wymaga indywidualnego podejścia, lepiej przygotować się solidnie do pewnych kroków, niż wchodzić niegotowy na boiska drugiej ligi. Ponownie przed nimi lekcja cierpliwości, tym bardziej, że w zeszłym roku rywalizowali w Centralnej Lidze Juniorów tylko przez pół sezonu. To wciąż poziom, na którym mogą się rozwijać i podnosić swoje umiejętności. Często mówimy, że szczęście to miejsce gdzie spotykają się dobre przygotowanie z okazją. Oni tę okazję na pewno otrzymają, ale o to pierwsze muszą już sami z naszą pomocą zadbać - podsumowuje opiekun najstarszej juniorskiej ekipy Lecha.
Zapisz się do newslettera