Jednym z bohaterów wczorajszego meczu z Piastem Gliwice był Szymon Pawłowski. Skrzydłowy Kolejorza w pierwszej połowie otworzył wynik spotkania, a w drugiej odsłonie podwoił swoje konto bramkowe.
Jednym z bohaterów wczorajszego meczu z Piastem Gliwice był Szymon Pawłowski. Skrzydłowy Kolejorza w pierwszej połowie otworzył wynik spotkania, a w drugiej odsłonie podwoił swoje konto bramkowe.
Nieudana jesieńPawłowski do Lecha trafił latem z Zagłębia Lubin. Reprezentacyjny skrzydłowy miał być wielkim wzmocnieniem Kolejorza, ale jesień w jego wykonaniu nie była udana. Szymon zmagał się z drobnymi urazami, nie przepracował normalnie okresu przygotowawczego i w 21 meczach zdobył tylko jednego gola. - Nie byłem w optymalnej formie i przez to nie byłem też zadowolony ze swojej postawy. Wiem, że oczekiwania wobec mojej osoby były większe, a ja im nie sprostałem - przyznaje Pawłowski.
Wreszcie zdrowyZimą Pawłowski nie miał kłopotów zdrowotnych i mógł normalnie przepracować okres przygotowawczy. - To było dla mnie bardzo ważne. Przed rozpoczęciem rundy mówiłem, że dobrze się czuję i to przekłada się na moją postawę na boisku. Mam nadzieje, że wiosna będzie dla mnie udana i wreszcie będę w stanie dać drużynie tyle ile wszyscy ode mnie oczekują - mówi skrzydłowy Kolejorza.
Pierwsze ligowe goleSymptomy lepszej formy było widać podczas zgrupowania w Hiszpanii i w inauguracyjnym meczu ze Śląskiem Wrocław, jednak na spektakularny występ Pawłowski musiał poczekać do wczoraj. W meczu z Piastem dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i były to jego pierwsze ligowe gole dla Kolejorza. Wcześniej trafił jedynie w pucharowym meczu z Termaliką Nieciecza. - Ostatnio w lidze też trafiłem przy Bułgarskiej, ale to było jeszcze w barwach Zagłębia. Mam nadzieję, że teraz zacznę regularnie strzelać dla Lecha - śmieje się Pawłowski.
Były gole, mogły być asystyWczorajszy występ Pawłowskiego mógł być jeszcze bardziej spektakularny. Oprócz dwóch bramek skrzydłowy Kolejorza powinien do swojego dorobku dopisać także ze dwie asysty. Szymon dwukrotnie wyłożył piłkę Łukaszowi Teodorczykowi, jednak snajper Kolejorza nie miał wczoraj najlepiej ustawionego celownika. - Nie mam pretensji do "Teo" - zapewnia Pawłowski. - Po prostu wczoraj mu nie siedziało, ale najważniejsze, że w końcu się przełamał - dodaje Szymon.
Zapisz się do newslettera