Stawką spotkania na szczycie T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań, a Legią Warszawa będą nie tylko ligowe punkty. Te są oczywiście bardzo ważne, ale zwycięstwo którejś z drużyn będzie dla niej równie istotne pod względem mentalnym.
Stawką spotkania na szczycie T-Mobile Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań, a Legią Warszawa będą nie tylko ligowe punkty. Te są oczywiście bardzo ważne, ale zwycięstwo którejś z drużyn będzie dla niej równie istotne pod względem mentalnym.
MatematykaObecnie obie drużyny dzieli siedem punktów, jednak po zakończeniu sezonu zasadniczego dorobek wszystkich ekip zostanie podzielony na pół. Z tego względu w Warszawie więcej do wygrania mają poznaniacy. Dlaczego? Na dziś oba zespoły przed rozpoczęciem fazy playoff dzieliłyby 3 lub 4 punkty (w zależności od tego, komu po podziale równałoby się do góry). Jeśli w sobotę lepsi okazaliby się legioniści to ich przewaga wynosiłaby 5 punktów. Jeśli wygrałby Lech to po podziale traciłby do stołecznej drużyny tylko dwa punkty, a to byłoby już do odrobienia w bezpośrednim spotkaniu.
PsychologiaReforma rozgrywek jest w Polsce czymś nowym i nikt do końca nie wie jak się zapatrywać na przeliczanie punktów. Być może dlatego ważniejsze od nich będzie udowodnienie swojej wyższości nad najgroźniejszym rywalem. – Fajnie byłoby jeszcze zmniejszyć straty do Legii, tak aby ostatni mecz sezonu był tym decydującym o jego losach. Zwycięstwo dałoby nam też ogromnego kopa przed rundą mistrzowską. Kto wygra w sobotę będzie bardzo podbudowany pod względem psychologicznym, a to jest bardzo ważne – uważa kapitan Lecha Hubert Wołąkiewicz.
Pojedynek faworytówLech i Legia przed rozpoczęciem sezonu były głównymi faworytami do mistrzowskiego tytułu. Warszawianie niemal od początku potwierdzali tę tezę i dość szybko usadowili się na fotelu lidera. Poznaniacy jesienią nie byli w stanie nawiązać do dobrych wyników z minionego sezonu i ani razu nie zagościli na podium. Legia jednak też nie imponowała na tyle, by nie wiadomo jak daleko uciec. – Podobnie było przed rokiem. Wówczas też cały czas goniliśmy Legię. Wtedy ta pogoń nie zakończyła się sukcesem, ale może teraz będzie inaczej – zauważa Hubert Wołąkiewicz. Wiosną Kolejorz do maksimum wykorzystuje atut własnego boiska i jak się okazało, to w zupełności wystarczyło by awansować na pozycję wicelidera.
Przełamać się na wyjeździeW zeszłym sezonie podopieczni Mariusza Rumaka punktowali głównie na wyjeździe. W Europie lepszy bilans od Lecha na boiskach rywala miały tylko Bayern Monachium, Szachtar Donieck i APOEL Nikozja. Gorzej poznaniakom wiodło się na własnym boisku. W obecnych rozgrywkach proporcje się odwróciły. Gdyby Kolejorzowi udało się zsynchronizować oba te elementy, to pewnie już niedługo, podobnie jak Bayern w tym tygodniu, odbierałby gratulacje za mistrzostwo.
– Nie wiedzie nam się na wyjazdach tak jak przed rokiem. Jednak gdyby udało nam się wygrać w sobotę, to kibice na pewno by wymazali z pamięci wcześniejsze niepowodzenia. Poza tym taką wygraną udowodnilibyśmy sobie, że przecież potrafimy wygrywać także na stadionach przeciwników – uważa Mateusz Możdżeń. Po komplet punktów na wyjeździe Lech po raz ostatni sięgnął 25 listopada, gdy wygrał 6:1 z Cracovią.
Zapisz się do newslettera