Ponad dwa miesiące na swoje pierwsze trafienie w barwach Kolejorza czekał Radosław Majewski. - Ponoć po emisji Turbokozaka strzela się bramki. Mi się to udało, więc chyba to prawda - śmieje się pomocnik Kolejorza.
Majewski podwyższył w 30. minucie prowadzenie Kolejorza po ładnej akcji, w którą zaangażowanych było kilku jego kolegów. Po przerwie mógł jeszcze zdobyć kolejną bramkę, ale wtedy lepiej zachował się bramkarz rywali. - Czasami trzeba mieć trochę szczęścia i ja dzisiaj je miałem. Pierwszy mój strzał bramkarz powinien obronić, a obronił drugi. Widzisz jak to jest. Najważniejsze jednak, że w końcu zacząłem strzelać - mówi zawodnik Lecha.
Ten pewnie i zdecydowanie pokonał Ruch i awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. - Nic więcej nam nie potrzeba. Awansowaliśmy, zrealizowaliśmy postawiony przed nami cel - zaznacza Majewski. - Nie znam drabinki, nie interesuje się tym. Nie znamy jeszcze swojego rywala, więc nie zastanawiamy się nad tym z kim chcemy grać. Chcemy zagrać w finale i to jest istotne - dodaje.
Optymizmem może napawać jednak nie tylko realizacja celu, ale też styl w jakim osiągają go lechici. - Styl jest dobry. W pierwszej połowie graliśmy fajnie. Szybko strzeliliśmy, potem podwyższyliśmy. Słabiej wyglądała końcówka. Nigdy nie jest perfekcyjnie. Mamy nad czym pracować, ale wszystko idzie w dobrym kierunku - przyznaje Majewski
Zapisz się do newslettera