Przed ostatnią kolejką tego sezonu PKO BP Ekstraklasy to Lech Poznań był drużyną, która miała wszystko w swoich rękach w kontekście walki o brązowy medal mistrzostw Polski. Piłkarze trenera Johna van den Broma na ani sekundę nie stracili w sobotnie popołudnie miejsca na podium, a losy trzeciego miejsca rozstrzygnęli w pewnym stylu. - Nie patrzyliśmy na mecz rozgrywany w Szczecinie, skupiliśmy się przede wszystkim na sobie - mówi Michał Skóraś, dla którego był to ostatni występ w niebiesko-białych barwach.
Walka o brązowy medal toczyła się w 34. serii gier równolegle na dwóch stadionach. Kolejorz podejmował Jagiellonię, natomiast Pogoń Radomiaka licząc na swoje zwycięstwo oraz stratę punktów lechitów. Ci jednak ani myśleli dawać większych nadziei Portowcom i sami wyszli na prowadzenie po niespełna pół godzinie za sprawą Artura Sobiecha. W korespondencyjnej rywalizacji w Szczecinie gospodarze odpowiedzieli trzema trafieniami Kamila Grosickiego, Mateusza Łęgowskiego i Luki Zahovicia, ale to nie wytrąciło z rytmu Lecha, który podwyższył wynik starcia przy Bułgarskiej niedługo po zmianie stron. Gola na 2:0 strzelił żegnający się z Poznaniem Lubomir Šatka, zdobywając tym samym pierwszą bramkę w sezonie.
- "Muri" dobrze zgrał mi piłkę, wystarczyło dołożyć nogę i na szczęście rywalowi już nie udało się wybronić tego strzału. To dla mnie pierwszy gol w sezonie i nawet sobie nie wyobrażałem, że w taki sposób uda mi się pożegnać z klubem - podkreśla Słowak. - Naszym celem było to, by dobrze zakończyć cały sezon, każdy z nas chciał zawiesić sobie ten medal i dziękujemy kibicom, że docenili cały sezon i w tak dużej liczbie przyszli nas wspierać. Chcieliśmy wygrać ten mecz i nie patrzeć na nikogo innego - dodaje piłkarz, którego licznik meczów w Kolejorzu zatrzymał się na 113 występach. W nich stoper wpisał się na listę strzelców pięć razy oraz zanotował cztery asysty.
Poprzednie trzy wygrane do zera, dobra forma zarówno formacji defensywnej, jak i ataku, gra przed własną, blisko 40-tysięczną publicznością, własny los w swoich rękach. Podopieczni szkoleniowca Van den Broma nie mieli przed sobotnim starciem większych powodów do obaw, ale trzeba było udowodnić jeszcze swoją wyższość nad Jagiellonią na murawie. W szeregach niebiesko-białych panowała duża pewność i pełna koncentracja na wykonaniu swojego zadania, co potwierdzają słowa wychowanka Lecha, Michała Skórasia. - Nie patrzyliśmy na mecz rozgrywany w Szczecinie, skupiliśmy się przede wszystkim na sobie. Oczywiście cele na ten sezon były nieco inne, chcieliśmy bronić mistrzostwa, ale finalnie po pięćdziesięciu pięciu spotkaniach walczyliśmy o brązowy medal i to ważne, że po niego sięgnęliśmy - nie ukrywa skrzydłowy, który w sobotę przy Bułgarskiej także pożegnał się z klubem, w którym spędził siedem i pół roku.
Zapisz się do newslettera