Jedną z atrakcji zakończonego w weekend Lech Cup były zajęcia w "szkole dopingu" prowadzonej przez Klimę. Uczestniczyli w niej kibice zarówno doświadczeni, jak i ci początkujący. Niektóre dzieci zdzierały gardło dla Kolejorza po raz pierwszy. Jak sobie poradziły? O tym rozmawiamy z prowadzącym zajęcia.
Jedną z atrakcji zakończonego w weekend Lech Cup były zajęcia w "szkole dopingu" prowadzonej przez Klimę. Uczestniczyli w niej kibice zarówno doświadczeni, jak i ci początkujący. Niektóre dzieci zdzierały gardło dla Kolejorza po raz pierwszy. Jak sobie poradziły? O tym rozmawiamy z prowadzącym zajęcia.
Jak oceniasz efekty akcji, którą nazwaliśmy "szkołą dopingu"?
Uważam, że było fajnie. Przyznaję, że liczyłem, że przyjdzie trochę więcej chętnych, ale z drugiej strony wypada się cieszyć z tego, że przyszli ci, którzy rzeczywiście chcieli uczestniczyć i dopingować Kolejorza.
Wartościowym elementem inicjatywy było to, że rzeczywiście podszedłeś do niej jak do szkoły, edukacji. Nikt nie oczekiwał, że uczestnicy będą znali teksty przyśpiewek na pamięć. Podpowiadałeś, pomagałeś, mówiłeś co trzeba robić.
Nie da się inaczej, przecież przyszły do nas dzieci. One nie znają wszystkich przyśpiewek, trzeba się i tego nauczyć. Zresztą sama nazwa zobowiązuje. Nie wszyscy dorośli chodzą na mecze ze swoimi pociechami i te nie mają okazji pośpiewać razem z nami na Bułgarskiej. Spotkanie podczas Lech Cup to idealne rozwiązanie by postawić pierwsze kroki w dopingu.
Nie pierwszy raz prowadziłeś takie lekcje. Podobno na początku trochę się stresowałeś, dziś tego już nie było widać.
Rzeczywiście. Wcześniej prowadziłem podobne zajęcia podczas pikników KolorujeMY i z okazji Dnia Dziecka, które odbyły się przy INEA Stadionie. Trochę doświadczenia w tej materii zatem już zdobyłem, a nie ukrywajmy, że dzieci to bardzo wymagający uczestnicy tego typu akcji i trzeba mieć do tego odpowiednie podejście. Każdy chce wypaść dobrze, ale przede wszystkim trzeba umiejętnie zachęcić do śpiewu i sprawić, by się dobrze bawiły i do tego nie zraziły.
We wspólnej zabawie udział wziął również Karol Linetty.
Fajnie, że Karol też przyszedł. To zawodnik z młodego pokolenia piłkarzy, dzieci bardziej go kojarzą, jest rozpoznawalny. Pojawił się na trybunach, na koniec zrobił sobie z trochę zdjęć z najmłodszymi i można powiedzieć, że była to dla nich miła nagroda za doping.
Zapisz się do newslettera