Łukasz Teodorczyk, Mateusz Możdżeń i Kamil Drygas po meczu 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań, który zakończył się remisem 2:2.
Łukasz Teodorczyk
Remis wydaje się być wynikiem sprawiedliwym. Oba zespoły stwarzały sobie sytuacje, choć nie da się ukryć, że odczuwamy pewien niedosyt. Jak się dwa razy prowadzi na wyjeździe, to zawsze żal, że nie wraca się do domu z kompletem punktów. Przy mojej drugiej bramce podobno był spalony. Mnie też się tak wydawało, dlatego po strzale spojrzałem w stronę sędziego. W momencie uderzenia, to mnie jednak w ogóle nie interesowało i cieszę się, że po rundzie jesiennej mam na swoim koncie 10 goli.
Mateusz Możdżeń
W pierwszej połowie graliśmy dobrze i prowadziliśmy 2:1. W drugiej do głosu doszli gospodarze, a nam ciężko było stworzyć jakąś sytuację. W takim momencie liczy się na stałe fragmenty gry. Po jednym z nich otrzymaliśmy szansę, gdy piłka spadła na nogę Injaca. Dima potrafi uderzyć z dystansu, ale tym razem mu się nie udało i wracamy do Poznania z jednym punktem.
Kamil Drygas
To był dobry mecz, który na pewno mógł się podobać kibicom. Nie brakowało sytuacji bramkowych i goli. Czujemy się jednak trochę oszukani. Dwa spalone i niepodyktowany rzut karny muszą powodować takie uczucie. Pokazaliśmy w tym meczu, że potrafimy grać w piłkę, ale nie wystarczyło to do odniesienia zwycięstwa. Bardzo żałuję, bo nie ukrywam, że chciałem pokonać Lecha i wpisać się na listę strzelców.
Zapisz się do newslettera