Trzy bramki z rzutów karnych zdobyli w piątkowym meczu z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza piłkarze Kolejorza. Taka sytuacja zdarzyła się po raz pierwszy w 95-letniej historii Lecha.
Zespół prowadzony przez Nenada Bjelicę wygrał na inaugurację rundy wiosennej 3:0. W pierwszej połowie spotkania na listę strzelców z rzutu karnego wpisał się Dawid Kownacki. Pod koniec spotkania sędzia Paweł Gil podyktował jeszcze dwie jedenastki. Pierwszą wykorzystał Marcin Robak, a wynik spotkania w doliczonym czasie gry ustalił Darko Jevtić.
- Rozmawialiśmy o tym w szatni po zakończeniu meczu i nikt nie pamiętał takiej sytuacji - mówił po spotkaniu obrońca Kolejorza Maciej Wilusz. Wtórował mu jego imiennik Maciej Makuszewski. - Nie pamiętam takiej historii - zaznaczał skrzydłowy poznańskiego klubu. - W piłce jednak takie sytuacje się zdarzają - dodał pomocnik.
Nigdy wcześniej w historii Lecha poznaniacy nie wykorzystali trzech rzutów karnych w jednym spotkaniu. Pierwsze informacje o sposobie zdobycia bramek przez Kolejorza we wszystkich oficjalnych meczach sięgają debiutanckiego sezonu w ekstraklasie, w roku 1948. Dane dotyczące wcześniej rozgrywanych spotkań nie są niestety znane.
Już w swoim debiucie w ekstraklasie, w starciu z Widzewem, lechici wykorzystali rzut karny. W ten sposób na listę strzelców wpisał się pomocnik Tadeusz Polka. Już rok później zawodnicy Kolejorza w jednym spotkaniu zdobyli dwie bramki z jedenastego metra. W starciu z Polonią Bytom w przeciągu trzech minut na listę strzelców wpisali się Zygfryd Słoma i Teodor Anioła. Obaj dzięki skutecznemu wykonaniu rzutu karnego.
Z kolei w sezonie 1999/2000 poznaniacy zdobyli trzy bramki z rzędu z jedenastego metra. Kolejno w spotkaniach z Ruchem Chorzów, IFK Goteborg i Wisłą Płock. W tym pierwszym gola zdobył pomocnik Krzysztof Piskuła, a w dwóch kolejnych napastnik Maciej Żurawski. Wszystkie te trzy spotkania zakończyły się jednak porażkami Kolejorza 1:2.
Nie ulega więc wątpliwości, że piątkowy mecz przejdzie do historii Lecha Poznań.
Zapisz się do newslettera