Artur Sobiech po raz szósty wybiegł w podstawowym składzie Lecha Poznań, ale po raz pierwszy w PKO BP Ekstraklasie. Okrasił ten fakt bramką wbitą przeciwko Zagłębiu Lubin (1:2). - Fajnie, ale jednak należy patrzeć przez pryzmat drużyny, a przegraliśmy to spotkanie. Mimo tego że stworzyliśmy naprawdę wiele sytuacji - mówi doświadczony napastnik.
W niebiesko-białych barwach w jedenastce w poprzednim sezonie wybiegał trzy razy, za każdym razie w Pucharze Polski. Przeciwko Skrze Częstochowa (3:0) zdobył bramkę. Co ciekawe, w kolejnych dwóch meczach pucharowych - z Unią Skierniewice oraz Garbarnią Kraków (4:0) - także miał wielki udział przy trafieniach, bo wykańczał akcje zespołu, ale ostatecznie w statystykach te trafienia są zaliczane jako samobójcze. W obecnych rozgrywkach natomiast wybiegł w podstawowym składzie w rywalizacji o Superpuchar z Rakowem Częstochowa (0:2), a także w PP ze Śląskiem Wrocław (1:3).
Teraz doczekał się szansy od pierwszej minuty w PKO BP Ekstraklasie. W końcówce pierwszej połowy z Zagłębiem Lubin (1:2) zdobył bramkę kontaktową.
- Trafiłem czysto w piłkę i wpadła do siatki, to pierwszy gol mój w ekstraklasie w barwach Lecha. Można zatem powiedzieć, że to takie debiutanckie trafienie - uśmiecha się doświadczony napastnik. - Fajnie, ale jednak należy patrzeć przez pryzmat drużyny, a przegraliśmy to spotkanie. Mimo tego, że stworzyliśmy naprawdę wiele sytuacji - dodaje.
Zapisz się do newslettera