- Myślę, że gdyby Jasiu stał na bramce to też bym strzelił - mówi Semir Stilić. Bośniacki pomocnik w niedzielę po raz siódmy zagrał przeciwko Lechowi. Nigdy wcześniej jednak nie wpisał się na listę strzelców w starciach ze swoim byłym klubem.
Od jego odejścia z Kolejorza minęło już ponad pięć lat. W tym czasie Bośniak występował w klubach z Ukrainy, Turcji i Cypru. Najwięcej czasu spędził jednak w Polsce. W ekstraklasie grał nie tylko dla Lecha, ale też Wisły Kraków, a ostatnio również Wisły Płock. Do tego klubu dołączył przed rozpoczęciem obecnego sezonu. Niedzielny mecz był dla niego siódmym występem w tej drużynie.
Dla Stilicia była to już trzecia w tym roku okazja do gry przeciwko Lechowi. Po raz ostatni grał z nim w maju tego roku, jeszcze w barwach Wisły Kraków. - Ostatni raz w Poznaniu byłem jednak tydzień temu - śmieje się były pomocnik Kolejorza. - Teraz przyjechałem nie na spotkanie towarzyskie, a zagrać mecz. Szkoda, że nie udało się wywalczyć choć jednego punktu. Popełniliśmy błędy, które Lech wykorzystał - dodaje.
30-latek nie ukrywa, że cały czas dąży Kolejorza dużym sentymentem. W niebiesko-białych barwach zagrał ponad 150 meczów. Zdobywał tutaj największe sukcesy w piłkarskiej karierze. Z Lechem zdobył nie tylko mistrzostwo, ale wszystko co można wygrać w Polsce. Po odejściu z Lecha tylko raz udało mu się sięgnąć po trofeum. W barwach APOEL-u Nikozja zdobył mistrzostwo Cypru. W barwach tego klubu nie grał jednak tak długo, jak przy Bułgarskiej.
- Gra tutaj w takich meczach, to coś innego. Grałem tutaj cztery lata i spędziłem fajne chwile. Przed meczem próbowałem się jednak skoncentrować na tym, by zagrać jak najlepszy mecz dla Wisły. To mi się udało. Taka jest jednak piłka, że gra się przeciwko byłym klubom. To normalne - mówi Stilić, który cały czas utrzymuje świetny kontakt ze swoim byłym klubowym kolegom, grającym nieprzerwanie od wielu lat dla Lecha.
To Jasmin Burić. Bramkarz jest ostatnim zawodnikiem, który pamięta czasy gry Stilicia dla Lecha. - Znamy się od młodości, jeszcze z Bośni. Cały czas utrzymujemy kontakt. Nie tylko poza boiskiem, gdy jesteśmy w Polsce. Piłka jest fajna, bo dzięki niej poznajesz ludzi i utrzymujesz z nimi kontakt - zaznacza strzelec gola w niedzielnym meczu. - W piłce pięć lat to bardzo dużo czas, więc nic dziwnego, że zespół się zmienił - dodaje piłkarz.
Niewiele brakowało, a Stilić sprawiłby swojej byłej drużynie dużego psikusa. W 36. minucie niedzielnego meczu wykorzystał dobre podanie od Jose Kante i doprowadził do wyrównania w meczu. Dla Bośniaka było to pierwsze trafienie w spotkaniach z Lechem. Nigdy wcześniej nie udało mu się wpisać na listę strzelców, ani asystować przy bramkach zdobywanych jego byłej drużynie. - To normalna bramka. Cieszy jak każda inna - przyznaje pomocnik Wisły Płock. - Szkoda, że nie dała nam choćby jednego punktu - kończy.
Zapisz się do newslettera