W miniony weekend lechici pewnie pokonali Wisłę Kraków 4:0. Po jedenastu kolejkach PKO Ekstraklasy Lech Poznań ma na swoim koncie dwadzieścia jeden zdobytych bramek i obecnie jest to, razem z Zagłębiem Lubin, najlepszy wynik w lidze.
W ramach 11. kolejki ligowej niebiesko-biali pewnie pokonali Wisłę Kraków 4:0. Spotkanie do momentu strzelenia przez Lecha pierwszego gola było dosyć wyrównane, jednak od momentu objęcia prowadzenia przez zawodników trenera Dariusza Żurawia to właśnie oni przejęli pełną kontrolę nad meczem. - W starciu z Wisłą było widać, że po pierwszej bramce się odblokowaliśmy. Wiadomo, że kiedy bardzo chcesz to wrzucasz na siebie jeszcze większą presję i może nie iść tak jak sobie zakładasz przed meczem, ale myślę, że daliśmy sobie z tym radę. Fajnie, że wyszło takie spotkanie, w którym mogliśmy konstruować naszą grę tak jak chcieliśmy – komentuje kapitan Kolejorza Darko Jevtić.
- Póki inne zespoły mają siłę biegać to nie zawsze można wejść w mecz od samego początku. Musimy grać konsekwentnie, bo później, tak jak w meczu z Wisłą, te przestrzenie się otworzyły i mogliśmy pokazać swój potencjał. Stąd właśnie wzięły się te cztery bramki. Jednak w naszej grze defensywnej też widać, że cały czas idziemy do przodu i wyciągamy wnioski z poprzednich spotkań – wtóruje mu Tymoteusz Puchacz.
Był to czwarty mecz w tym sezonie (trzy ligowe oraz starcie w Pucharze Polski), w którym lechici zachowali czyste konto. Jak na razie stracili trzynaście goli i dzięki temu Kolejorz jest drużyną, która ma najbardziej pozytywny stosunek bramek zdobytych do straconych. Aktualnie jest to plus osiem goli, a drugie miejsce w tej klasyfikacji zajmują Jagiellonia Białystok oraz Cracovia, które mogą pochwalić się bilansem plus sześć. - Po meczu rozmawiałem z Mickeyem i w drugiej połowie rzeczywiście nie miał za dużo pracy. Dla mnie jako obrońcy też bardzo ważne jest czyste konto. Wszedłem do obrony, która dopiero co wygrała przekonująco na wyjeździe i dlatego po kontuzji musiałem od razu wskoczyć na wysoki poziom – twierdzi Lubomir Šatka.
Jedenaście meczów, dwadzieścia jeden strzelonych goli i ogromny potencjał w ofensywie. Jak do tej pory najczęściej dla poznaniaków trafiał Christian Gytkjaer (siedem goli), jednak swoje bramki dołożyli także Darko Jevtić (cztery trafienia), Kamil Jóżwiak i Paweł Tomczyk (po trzy bramki), a po jednym trafieniu na swoim koncie mają Joao Amaral, Filip Marchwiński, Karlo Muhar i Tymoteusz Puchacz. Prawie 40% wszystkich goli strzelonych przez zespół trenera Dariusza Żurawia stanowią bramki zdobyte przez wychowanków Akademii Lecha Poznań. - Pokazujemy, że w młodości jest siła, a poza tym w meczu z Wisłą mieliśmy bardzo dobre wejścia na boisko z ławki rezerwowych. Cieszymy się, że ta ofensywa wygląda tak dobrze i równocześnie zwracamy uwagę na defensywę, bo przecież Wisła sobie praktycznie nic nie stworzyła. Potrafiliśmy być skoncentrowani i nie dopuścić do groźnych sytuacji – mówi pomocnik Jakub Moder.
Na dwadzieścia jeden goli składa się jedenaście trafień w spotkaniach rozgrywanych na stadionie przy ulicy Bułgarskiej oraz dziesięć bramek zdobytych w trakcie meczów wyjazdowych. Średnio w tym sezonie ligowym Lech strzela 1,9 gola na mecz w związku z tym jest na pewno drużyną, na którego meczach nie można się nudzić. - Jak jesteśmy na boisku to jesteśmy bardzo głodni goli. Jak strzelamy jedną to chcemy od razu iść po kolejne. Nie chcemy czekać i się bronić. Staramy się co chwilę wychodzi do kontrataków, żeby zrobić jak najlepszy wynik. Chcemy, żeby właśnie taka piłka cechowała obecnego Lecha. Granie do przodu i robienie jak najlepszego widowiska na stadionie – kończy Jakub Kamiński.
Zapisz się do newslettera