Ponad pół roku kibice Lecha czekali aż ich zespół odwróci losy meczu. W niedzielę Kolejorz mimo tego, że przegrywał, to ostatecznie po końcowym gwizdku cieszył się ze zdobycia trzech punktów.
W poprzednim sezonie poznaniakom tylko raz udało się odwrócić losy spotkania. Na początku marca tego roku, gdy rywalizowali o ligowe punkty z Cracovią. Po siedmiu minutach przegrywali po trafieniu Bartosza Kapustki. Dwie minuty później Darko Jevtić doprowadził do wyrównania, a na trzy minuty przed końcem spotkania wynik meczu uderzeniem nogą ustalił Maciej Gajos.
Podobnie było w niedzielę, bo lechici stracili bramkę w siódmej minucie spotkania, gdy do siatki piłkę skierował Łukasz Zwoliński. Później jednak strzelali już tylko poznaniacy. Do przerwy dwa razy zrobił to Marcin Robak, a na kilka minut przed zakończeniem spotkania swojego debiutanckiego gola w barwach Kolejorza zdobył Abdul Aziz Tetteh.
Dla lechitów odwrócenie losów spotkania jest dużym powodem do radości. - Cieszymy się, że udało to się zrobić. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w poprzednim sezonie to odrabianie nam nie wychodziło. Zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty i mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach uda nam się podtrzymać dobrą dyspozycję - mówi skrzydłowy Lecha Szymon Pawłowski.
Gdyby jednak nie brać pod uwagę meczów z Pogonią i Cracovią, to poprzedni raz ta sztuka udała się w czerwcu 2015 roku. Kolejorz przegrywał po kilku minutach z Górnikiem Zabrze, ale ostatecznie lechici wygrali 6:1 i mocno przybliżyli się do zdobycia mistrzostwa Polski. - Odwrócenie wynik zawsze jest powodem do radości. Pokazuje charakter drużyny. Przegrywaliśmy 0:1, ale szybko udało się zdobyć dwie bramki. To trudne zadanie, szczególnie gdy gra się przeciwko wymagającym rywalom - zauważa obrońca Kolejorza Paulus Arajuuri.
Zapisz się do newslettera