Odra Wodzisław - Lech Poznań 0:0
Po słabym meczu Lech tylko bezbramkowo zremisował z Odrą Wodzisław Śl. w ostatnim ligowym meczu tej jesieni. - Z tą kadrą nie można liczyć na to, że wygramy każdy mecz - uważa szkoleniowiec Lecha Franciszek Smuda.
Obaj trenerzy na ostatni ligowy mecz tej jesieni zmienili taktyki swoich zespołów. Lech znów zagrał ustawieniem 4-5-1, z ofensywnym pomocnikiem Henry Quinterosem i osamotnionym w ataku Piotrem Reissem. Trener Odry Marcin Bochynek porzucił tym razem swoje ulubione 3-4-3 i wystawił do gry czterech obrońców. - Nie mogłem na Lecha wyjść z trójką graczy z tyłu. Przecież Lech ma bardzo dobrych graczy ofensywnych, a do tego jeszcze mnóstwo popłochu sieje Marcin Wasilewski - tłumaczył śląski szkoleniowiec.
Mecz pokazał, że nie było się czego bać, bo o ile inaczej niż w całej rundzie dobrze zagrała obrona "Kolejorza", to kompletnie zawiódł atak. Na grząskim i nierównym boisku przygasła gwiazda Quinterosa, Zbigniewem Zakrzewskim bardzo dobrze zaopiekował się często wracający na swoją połowę boiska pomocnik Dariusz Dudek i tylko Jakub Wilk miał nieco więcej niż zwykle miejsca po lewej stronie boiska. Przed przerwą lechici korzystali z tego - słali do Wilka długie piłki, ten próbował dryblować i od czasu do czasu udawało mu się celnie wrzucić piłkę w pole karne. Groźnych sytuacji pod bramką Odry to jednak nie przyniosło. A że innych pomysłów na przedostanie się pod bramkę wodzisławian Lechowi brakowało, mecz - z wyjątkiem pięciu minut pierwszej połowy - był chaotyczny i nudny.
W ciągu owych pięciu minut - między 10. a 15. - oba zespoły stworzyły w sumie sześć dogodnych sytuacji do strzelenia gola. Na bramkę Krzysztofa Kotorowskiego strzelali Jan Woś (trzy razy) i Marcin Malinowski, chwilę wcześniej przy próbie strzału skiksował lechita Rafał Murawski. Jeszcze tylko głową uderzył Zakrzewski, ale bramkarz Wojciech Skaba spisał się świetnie i przerzucił piłkę nad poprzeczkę. Po tej akcji zziębnięci kibice mogli właściwie zapaść w półgodzinny letarg. Tylko na chwilę przed przerwą mogli się przebudzić, gdy Lech był najbliżej zdobycia gola. Po zamieszaniu w polu karnym Reiss trafił piłką w słupek, a dobitka Murawskiego okazała się minimalnie niecelna.
Na drugą połowę nie wyszedł Bartosz Bosacki, któremu dokuczał ból w okolicach żeber. Zastąpił go Dawid Kucharski, dla którego był to pracowity - i udany! - weekend. Po niezłych 45 minutach w Wodzisławiu i prawie czterystukilometrowej podróży następnego ranka zagrał cały mecz w zespole rezerw, i w dodatku strzelił w nim gola, czym sprawił sobie prezent na 22. urodziny. U boku najlepszego w Lechu (sic!) Drzymonta Kicharski mógł czuć się w Wodzisławiu pewnie.
Po przerwie na boisku nie działo się nic ciekawego, nie licząc zmarnowanej sytuacji sam na sam Wosia z Kotorowskim. Piłkarze Odry jeszcze mniej miejsca zostawiali Quinterosowi i Lech nie był w stanie wymienić w środku pola kilku celnych podań by - jak bywało w poprzednich meczach - tym sposobem przemieścić się w okolice bramki rywala. Stąd pomysł, by teren zdobywać długimi zagraniami do Reissa i Zakrzewskiego. Po żadnym z nich bramkarz Odry nie był jednak w opałach.
Senny stadionik w Wodzisławiu rozruszali za to kibice Lecha. Zjawiło się ich pod czeską granicą aż siedmiuset i mimo kiepskiej gry piłkarzy nie ustawali z dopingiem. Urządzili też imponujący spektakl pirotechniczny, na który panicznie reagował spiker, przypominający o zakazach PZPN i Ekstraklasy SA. Po pokazie kilkadziesiąt metrów nad boiskiem zawisła chmura dymu, która kryła w sobie piłkę, gdy spod bramki wybijali ją golkiperzy.
Zabawy kibiców nie zdołał przerwać nawet sędzia, kończąc mecz. Do kibiców dołączyli piłkarze i rozpoczęła się fiesta na całego, zupełnie jakby ten mecz Lech wygrał, i to wysoko. Kibice Odry z podziwem oglądali ten spektakl, wielu biło brawo. - To jest prawdziwa radość z piłki, a nie to, co u nas - mówili z podziwem.
Tymczasem fani z Wodzisławia zamiast kibicowaniem zajęli się... kampanią wyborczą. Wywiesili transparenty "Mówimy jednym głosem NIE dla Krzyżaka". Adam Krzyżak to ubiegający się o kolejną kadencję prezydent Wodzisławia, który blokował m.in. przyznanie miejskich pieniędzy na instalacje podgrzewanej murawy na stadionie Odry.
Już jutro następny mecz Lecha - w Pucharze Ekstraklasy poznaniacy zmierzą się w Szczecinie z Pogonią. Początek o godz. 18.30
Odra Wodzisław0Lech Poznań0Odra: Skaba - Krysiński, Kowalczyk, Dymkowski, Gmitrzuk (61. Szary) - Szymiczek, Malinowski, Muszalik (88. Smoliński), Dudek - Woś, Radzewicz.
Lech: Kotorowski - Wasilewski, Drzymont, Bosacki (46. Kucharski), Wojtkowiak (79. Marciniak) - Zakrzewski, Scherfchen, Murawski, Wilk - Quinteros (69. Zając) - Reiss.
Sędzia: Tomasz Mikulski z Lublina
Widzów 3,5 tys. (700 kibiców Lecha)
Przemierzają cały świat
W drugiej połowie meczu w Wodzisławiu miała miejsce premiera nowej piosenki kibiców Lecha:
Za Lechem przemierzamy cały świat
Wiele sezonów, kilkanaście lat
Jesteśmy zawsze tam
Potęga nasza trwa
"Kolejorzu" nigdy nie będzie sam!
Fanów "Kolejorza" śpiewających nowy utwór na początku było niewielu. Kolejni jednak dołączali, gdy tylko przyswoili sobie tekst i pod koniec meczu w rytm bębna śpiewał i falował cały sektor rozciągający się na łuku wodzisławskiego stadionu.