Drugie z rzędu zwycięstwo rezerw Lecha Poznań! Po środowej wygranej nad Skrą Częstochowa (1:0), Kolejorz po raz pierwszy w tym sezonie przywiózł komplet punktów z wyjazdu - ograł w Krakowie Garbarnię efektownie 4:2, co w momencie końcowego gwizdka sędziego pozwala opuścić strefę spadkową drugiej ligi.
Jest takie znane polskie powiedzenie „Nie od razu Kraków zbudowano”, które zakłada, że nie osiąga się natychmiast imponujących wyników i trzeba na nie cierpliwie poczekać. Latem po utrzymaniu na szczeblu centralnym rezerwy poznańskiego klubu przeszły rewolucję kadrową i trener Rafał Ulatowski musiał raz jeszcze podłożyć podwaliny pod stworzenie zespołu. Jesienią było sześć porażek z rzędu, to wszystko przedzielone jeszcze obowiązkową kwarantanną dla wszystkich piłkarzy po wykryciu przypadku koronawirusa. Później zanim wszyscy wrócili zdarzały się treningi, na których było zaledwie po dziesięciu zawodników. Światełko w tunelu pojawiło się jednak w środę - po dobrym występie lechici ograli Skrę Częstochowa (1:0) i już w dużo lepszych nastrojach pojechali pod Wawel, żeby walczyć z Garbarnią. I niebiesko-biali poszli za ciosem! A co ważne, zaprezentowali niezłą grę - odpowiedzialną w defensywie, do której było wcześniej wiele pretensji, a także skuteczną w ofensywie.
Sztab szkoleniowy zdecydował się tylko na dwie zmiany w wyjściowym składzie w porównaniu do konfrontacji sprzed trzech dni. Na prawym skrzydle w miejsce Jakuba Karbownika wskoczył Tymoteusz Klupś. Członek pierwszej drużyny potrzebuje minut, żeby po problemach zdrowotnych złapać rytm meczowy. Z kolei w środku boiska zabrakło Artura Marciniaka, a za niego na pozycji defensywnego pomocnika pojawił się Jakub Białczyk.
Pierwsza połowa nie była toczona w szalonym tempie. Gospodarze mieli problem, żeby przedostać się na przedpole bramki poznaniaków, jeśli zagrażali to głównie po stałych fragmentach gry, które wykonywał najbardziej doświadczony piłkarz Garbarni - Jakub Kowalski. Sęk w tym, że to właśnie Lech II zaskoczył przeciwników po wrzutce z rzutu wolnego. W 38. minucie dokładnie zaadresował piłkę Eryk Kryg, powstało spore zamieszanie w polu bramkowym, z bliska kopnął w stronę bramki Filip Nawrocki, bramkarz instynktownie interweniował, ale wobec dobitki głową Oleksandra Yatsenki był już bezradny.
I nie była to jedyna sytuacja gości przed przerwą. W 18. minucie po podaniu Kryga wpadł z prawej strony w „szesnastkę” Klupś, minął rywala i zdecydował się na strzał w stronę bliższego słupka, ale chybił. Dobrą okazję miał również Hubert Sobol, czyli bohater ze środy. A w innym przypadku niewiele brakowało, a wyszłoby zagranie „kopiuj-wklej” z czwartkowej rywalizacji Lecha ze Standardem Liege (3:1). Chodzi o pierwszą bramkę, kiedy Pedro Tiba niesamowicie wypatrzył Michała Skórasia. Tym razem w jego rolę wcielił się Klupś, ale został uprzedzony przez bramkarza, kiedy już nadstawiał głowę do piłki.
Można było spodziewać się po zmianie stron szturmu w wykonaniu Garbarni. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Zamiast tego widzieliśmy kapitalne kontrataki w wykonaniu Kolejorza. Najpierw dobre podanie dostał Sobol, ale jego strzał golkiper odbił na rzut rożny. A potem Łukasz Szramowski kapitalnie zagrał ze środka boiska za plecy obrońcy do wybiegającego lewą stroną Yatsenki. Ten wpadł w pole karne i w sytuacji sam na sam kapitalnie kopnął technicznie obok nogi Aleksandra Kozioła. A zatem - 2:0! Dla 20-letniego to pierwsze trafienia od 6 czerwca i starcia z Pogonią Siedlce (2:1). Jak się przełamał, to na całego i został bez żadnych wątpliwości bohaterem spotkania w Krakowie.
Rok temu lechici doznali tam bolesnej porażki. Było tylko 0:1, ale bramka padła w końcówce, a wcześniej krakowianie mieli mnóstwo sytuacji. Teraz byli bezradni. Owszem, zostali na chwilę podłączeni do tlenu, kiedy Kowalski kapitalnie kopnął z rzutu wolnego i pokonał Krzysztofa Bąkowskiego. Riposta była jednak bezlitosna. Najpierw świetny pressing zastosował Klupś, któremu obrońca właściwie podał futbolówkę, co sprawiło, że skrzydłowy miał przed sobą już tylko bramkarza. I bez problemów go pokonał. A w 71. minucie Sobol dostał nagrodę za harówkę jaką wykonywał na połowie rywala. Po wrzutce Kryga z rogu na bliższym słupku strącił piłkę głową i podwyższył na 4:1! Gol wypisz-wymaluj z wiosennego meczu Lecha z Legią (2:1) w PKO Ekstraklasie. Gospodarzy było już tylko stać w doliczonym czasie na zmniejszenie rozmiarów porażki.
Ten rezultat sprawił, że w momencie końcowego gwizdka sędziego drużyna trenera Ulatowskiego opuściła strefę spadkową drugiej ligi. Choć oczywiście nie wszystkie mecze zostały w ten weekend już rozegrane. Pewne jest jednak to, że za plecami poznaniaków będzie zarówno Garbarnia, jak i Olimpia Elbląg. Za tydzień poznaniacy zmierzą się we Wronkach z rezerwach Śląska Wrocław.
Bramki: Jakub Kowalski (63.), Bruno Wacławek (90.) - Oleksandr Yatsenko (38. i 55.), Tymoteusz Klupś (66.), Hubert Sobol (71.)
Garbarnia Kraków: Aleksander Kozioł - Jakub Kowalski, Marek Masiuda, Kacper Laskoś (46. Szymon Pająk), Rafał Górecki - Daniel Morys (73. Bruno Wacławek), Kamil Kuczak, Tomasz Kołbon, Patryk Serafin (46. Grzegorz Marszalik), Jakub Bąk (75. Dawid Malik) - Błażej Radwanek (59. Artur Balicki).
Lech II Poznań: Krzysztof Bąkowski - Arkadiusz Kaczmarek, Filip Nawrocki, Kacper Andrzejewski, Jakub Niewiadomski (89. Patryk Waliś) - Jakub Białczyk, Łukasz Szramowski (82. Karol Smajdor), Eryk Kryg - Tymoteusz Klupś (79. Igor Ławrynowicz), Hubert Sobol (79. Norbert Pacławski), Oleksandr Yatsenko (79. Jakub Karbownik).
Zapisz się do newslettera