Strzelając gola w spotkaniu przeciwko Stali Rzeszów (2:1) Hubert Sobol został siedemnastym zdobywcą bramki dla rezerw Lecha Poznań w tym sezonie. W niedzielę wraz z Filipem Szymczakiem podreperowali nieco dorobek strzelecki napastników niebiesko-białych w drugiej lidze, ale jak zapowiada starszy z nich, ani myślą na tym poprzestać.
Do przerwy inauguracyjnego starcia drugi zespół Kolejorza przegrywał z wyżej notowanym rywalem 0:1, ale w drugiej połowie zdołał odwrócić losy tego pojedynku. Na listę strzelców wpisali się ci zawodnicy, dla których zdobywanie bramek stanowi największą łatwość. Mowa o napastnikach, których trafień jesienią mogło rezerwom nieco brakować. Dość powiedzieć, że po pierwszej części sezonu najlepszymi strzelcami tej drużyny byli Juliusz Letniowski oraz właśnie Szymczak, którzy pokonywali bramkarzy po trzy razy.
Wraz z zimowym powrotem do klubu Huberta Sobola stało się jasne, że wiosną siła rażenia ekipy prowadzonej przez trenera Rafała Ulatowskiego się zwiększy. Jak widać, w drugich 45 minutach niedzielnej konfrontacji na boisku znalazło się miejsce dla obu ofensywnie usposobionych wychowanków. W ataku występowali wtedy występujący od początku Szymczak oraz wprowadzony z ławki o dwa lata starszy od niego kolega. Odważna taktyka przełożyła się na pozytywny wynik. - Kiedy dowiedziałem się, że zacznę mecz na ławce, poczułem dużo sportowej złości. Wiedziałem przy tym, że dostanę szansę i będę musiał na 100 procent pomóc zespołowi, więc przełożyłem wszystkie emocje na jeszcze większą koncentrację. Przy drugim kontakcie z piłką udało mi się zdobyć bramkę po fajnej dwójkowej akcji "Szymiego" ze "Skórą", mi tak naprawdę nie pozostało po niej nic innego, jak strzelenie gola - mówi skromnie Sobol, dla którego był to debiut w drugiej lidze. Wcześniej występował jednak na zapleczu ekstraklasy.
Druga bramka to już rzut karny, który bez większych problemów zamienił na gola urodzony w 2002 roku Szymczak. W meczu ze Stalą często schodził on do rozegrania, stoczył wiele pojedynków fizycznych z obrońcami gości, a ponadto kreował okazje swoim kolegom. Jego dobra postawa nie jest żadną niespodzianką, jeśli weźmie się pod uwagę, że w minionej rundzie praktycznie z kolejki na kolejkę prezentował się z coraz lepszej strony. - Jesień poświęciliśmy trochę na zapłacenie frycowego, musieliśmy się z nią otrzaskać, nauczyć się walki z piłkarzami, którzy są dorosłymi mężczyznami. My też nabieramy doświadczenia i siły, to widać po poszczególnych zawodnikach - zaznacza opiekun niebiesko-białych.
1- Jakub Białczyk, Tomasz Dejewski, Tomasz Kaczmarek, Jakub Karbownik, Tymoteusz Klupś, Filip Marchwiński, Karlo Muhar, Karol Smajdor, Hubert Sobol, Paweł Tupaj, Oleksandr Yatsenko
2 - Bartosz Bartkowiak, Jakub Kamiński, Eryk Kryg, Timur Zhamaletdinov
3 - Juliusz Letniowski
4 - Filip Szymczak
Zapisz się do newslettera