Lech Poznań wygrał przy Bułgarskiej z Piastem Gliwice 5:1 w spotkaniu pierwszej rundy sezonu. Jednym z cichych bohaterów tego starcia był skrzydłowy Nicklas Barkroth, który pojawił się wtedy na boisku na ostatnie pół godziny meczu. - Liczę, że i w najbliższym meczu będę mógł dać tej drużynie odpowiednią jakość - zapowiada piłkarz.
Jesienny pojedynek z "Piastunkami" był w wykonaniu niebiesko-białych wyjątkowo udany. Dość powiedzieć, że to najwyższa wygrana Kolejorza w trwającym sezonie. To także jedyny mecz, w którym Duma Wielkopolski zdobyła więcej niż trzy bramki w lidze w tych rozgrywkach. Spotkanie z końcówki lipca może się więc kojarzyć dobrze wszystkim lechitom, a wyjątkiem nie jest sam Barkroth.
Kwadrans po wejściu na murawę Szwed otrzymał podanie na prawej stronie boiska i chwilę później posłał precyzyjne dośrodkowanie na nogę Christiana Gytkjaera. Ten mocno uderzył z powietrza i wpisał się na listę strzelców. - To są dobre wspomnienia, można powiedzieć, że był to jeden z najlepszych meczów w moim wydaniu w koszulce Lecha. Przeprowadziłem kilka akcji prawą stroną i dobrą grę uwieńczyłem asystą. Oby podobne sytuacje miały miejsce częściej - wyraża nadzieję skrzydłowy.
Sprowadzony w lipcu zawodnik wystąpił w tej kampanii w siedemnastu meczach. Zaliczył w nich trzy ostatnie podania, wszystkie w Lotto Ekstraklasie, po wejściu z ławki. Jak sam mówi, jego celem indywidualnym jest tworzenie większej liczby okazji do pokazywania się z korzystnej strony. - Skupiam się na każdym kolejnym meczu. Zawsze podkreślam, że chciałbym dostawać coraz więcej szans do gry. Trener jest szefem i ja po prostu muszę wykorzystywać każdą minutę na boisku, żeby pokazywać swoje atuty – twierdzi Barkroth.
Zdaniem Szweda, mimo najbliższych pojedynków z rywalami niżej notowanymi, jego zespół musi koncentrować się na regularnym punktowaniu z każdym przeciwnikiem. - Wszystkie drużyny z tej ligi prezentują niezły poziom, dlatego trzeba tak mocno skupiać na każdym spotkaniu. My mamy w zespole odpowiednią jakość piłkarską i trzeba pokazać to na murawie, jak choćby w ostatnim meczu z Wisłą Płock. Pomoże nam w tym także pewność siebie, którą odzyskaliśmy po sobotnim starciu – ocenia 25-latek, który w meczu z "Nafciarzami" pojawił się na boisku na ostatnie sześć minut gry.
Zapisz się do newslettera