W miniony weekend swoje tegoroczne zmagania zakończyły rezerwy Lecha Poznań. Zapraszamy na podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu drużyny prowadzonej przez trenera Rafała Ulatowskiego.
Hubert Sobol, zdobywca ośmiu bramek. 20-latek pokonywał bramkarzy rywali ze sporą regularnością, więc tym bardziej musiało być dla niego rozczarowujące, że jego pięć pierwszych trafień nie dało jego ekipie nawet punktu. Później jednak napastnik przesądził o cennej wygranej ze Skrą Częstochowa, kiedy to najpierw wywalczył rzut karny, a następnie sam go bezbłędnie wykonał. Następnie przyczynił się do zwycięstwa odniesionego nad Garbarnią Kraków, a w jednym z ostatnich starć dał niebiesko-białym punkt po strzale w ostatniej akcji konfrontacji z Bytovią Bytów. Jego postawa nie umknęła uwadze sztabowi szkoleniowemu pierwszej drużyny, który zaprosił go na treningi przy Bułgarskiej na początku grudnia. Sobol otrzymał także szansę powtórnego debiutu w niej, a przeciwko Stali Mielec brał udział przy bramce Pedro Tiby.
Tę młodzi lechici sprawili jeszcze przed inauguracją drugiej ligi. W rundzie wstępnej Fortuna Pucharu Polski do Wronek zawitała zdegradowana ze szczebla centralnego Elana Toruń i musiała przełknąć gorycz porażki. Klub z wyższej klasy rozgrywkowej pokonuje przeciwnika z niższej ligi? Teoretycznie nie ma w tym nic sensacyjnego, gdyby nie fakt, że w rezerwach Kolejorza zagrał zaledwie jeden pełnoletni zawodnik, Adrian Ratajczyk, a reszta jego ekipy była od niego młodsza. Trafienia Filipa Wilaka, Antoniego Prałata i Norberta Pacławskiego pozwoliły sprawić podopiecznym szkoleniowca Ulatowskiego wielką niespodziankę, ale niestety przygoda niebiesko-białych w krajowym pucharze nie potrwała długo. W kolejnym spotkaniu w jego ramach ulegli oni bowiem w Grudziądzu Olimpii 0:2.
Od końca września aż do początku listopada druga drużyna Lecha Poznań poniosła sześć porażek z rzędu i osunęła się w tabeli na ostatnie miejsce. W skład tej serii weszły mecze z silnymi rywalami, którzy na boisku okazali się od młodej ekipy rezerw zwyczajnie lepsze (GKS Katowice, Górnik Polkowice). Nie zabrakło jednak spotkań, które mogły się zakończyć zdobyczami punktowymi, ale ta sztuka się ostatecznie udawało. To stało się po „wyciągnięciu” wyniku z 0:2 na 2:2 z Olimpią Elbląg i stracie bramki w ostatniej minucie czy przy okazji obfitującego w kontrowersje sędziowskie starcia z Pogonią Siedlce. Na tak negatywną passę niebiesko-biali potrafili jednak odpowiedzieć najlepiej, jak tylko się dało, bo…
… trzema zwycięstwami z rzędu. I właśnie w drugie z nich przypadło na rywalizację, w której lechici pokonali swojego przeciwnika wysoko i w zdecydowany sposób, prezentując wiele swoich atutów. Miało to miejsce w Krakowie z Garbarnią, kiedy to najbardziej błyszczało ofensywne trio: Hubert Sobol, Oleksandr Yatsenko i Tymoteusz Klupś. Tych trzech graczy podzieliło się zresztą łupem bramkowym, a Lech wygrał 4:2. Tego dnia wychodziło mu w ofensywie wszystko: wysoki pressing, szybkie kombinacyjne akcje oraz stałe fragmenty gry i właśnie w tak różnorodny sposób zaskakiwał on swojego bezpośredniego konkurenta w walce o utrzymanie.
14 punktów w siedemnastu meczach, które dały rezerwom Kolejorza siedemnastą lokatę w stawce. Do bezpiecznego miejsca tracą one obecnie zaledwie dwa „oczka”, ale w ich szeregach panuje przekonanie, że można było uniknąć zimowania w strefie spadkowej z dużym spokojem. Części porażek dało się uniknąć, jak choćby z Motorem w Lublinie po bramce dla rywala w samej końcówce. Niektóre spotkania też ułożyły się po myśli lechitów w większym stopniu, niż wskazuje na to ich wynik końcowy, np. przeciwko Wigrom Suwałki, kiedy to goście grali w dziesięciu praktycznie cały mecz, a do tego podopieczni trenera Ulatowskiego prowadzili po nieco ponad dwudziestu minutach dzięki trafieniu Yatsenko. Niesatysfakcjonujące na ten moment miejsce w tabeli nie powoduje jednak u młodych lechitów paniki, w końcu z każdą kolejką zyskują to, co dla nich w etapie wchodzenia do seniorskiej piłki najważniejsze, czyli doświadczenie na szczeblu centralnym.
Zapisz się do newslettera