Pojedynki Lecha z Górnikiem często przynosiły ogrom emocji, a wiele z nich z różnych powodów zapisało się na kartach historii. Tak też jest z meczami, po których oba kluby świętowały swoje pierwsze tytuły mistrzowskie.
Pojedynki Lecha z Górnikiem często przynosiły ogrom emocji, a wiele z nich z różnych powodów zapisało się na kartach historii. Tak też jest z meczami, po których oba kluby świętowały swoje pierwsze tytuły mistrzowskie.
Górnik Zabrze to najbardziej utytułowany klub powojennej Polski. Mistrzostwo Polski zdobywał aż 14-krotnie. Pierwszy raz na tronie zasiadł w 1957 roku, gdyby jednak nie olbrzymia pomoc Kolejorza, musiałby czekać na koronację dwa lata dłużej.
Spadkowicz rozdawał kartyDla Lecha rok 1957 nie był udany. Dębiecka lokomotywa rozpędzała się bardzo powoli notując pierwsze zwycięstwo dopiero w 14. kolejce. Trzy kolejne zwycięstwa ożywiły nadzieje na utrzymanie w lidze, jednak porażki w trzech następnych pojedynkach definitywnie przekreśliły szanse. Zdegradowany już zespół okazał się kluczowy w grze o mistrzostwo.
Z pewnością do dziś lechitów przeklinają w Gwardii Warszawa. Stołeczny zespół pewnie zmierzał po tytuł, gdy niespodziewanie przegrał u siebie z Kolejorzem. Niebiesko-biali byli już pogodzeni ze spadkiem, ale w meczu z faworytem mieli swoje rachunki do wyrównania. Rok wcześniej w pojedynku obu drużyn jeden z gwardzistów uderzył lechitę za co został usunięty z boiska.
Warszawscy działacze postanowili zrobić jednak wszystko, by nie przełożyło się to na kolejne mecze. W rezultacie na posiedzeniu dyscyplinarnym uderzony lechita dowiedział się, że żadnego ciosu nie było, wszak potknął się o własne nogi. W Poznaniu doskonale to zapamiętali i po kilkunastu miesiącach powzięli słodką zemstę.
Z korzyścią dla GórnikaPotknięcie Gwardii wykorzystał Górnik, który wskoczył na pozycję lidera, a tydzień później bez problemu wygrał na Wildzie z Lechem 4:1. Gospodarze nie stawili większego oporu zabrzanom i spośród kilkunastu tysięcy ludzi na stadionie, cieszyli się tylko ci, którzy przybyli pięcioma autokarami z Górnego Śląska. W ostatniej kolejce zabrzanie rozgromili Odrę Opole 9:1 i pierwsze w historii trofeum mistrzowskie dla Górnika stało się faktem.
"Rewanż" po 26 latachPonad ćwierć wieku później sytuacja odwróciła się. W 1983 roku to Lech toczył bój o tytuł. Dość komfortowa sytuacja skomplikowała się po klęsce z Wisłą. Jej rozmiary? Aż 0:6! Na szczęście dla Kolejorza, cztery dni później gol głową Józefa Adamca w ostatniej minucie meczu dał zwycięstwo z Legią, a Widzew uległ Ruchowi i do wyprzedzenia pozostali już tylko "Niebiescy".
Klub z Chorzowa w ostatnich trzech meczach już nie wygrał, zwyciężał za to Widzew, a rywali z kwitkiem odprawiali też niebiesko-biali. Na ostatnim meczu w Zabrzu kibice z Wielkopolski stanowili większość w ośmiotysięcznej widowni. W drugiej połowie dwukrotnie wiwatowali po bramkach Janusza Kupcewicza, a złośliwi długo wspominali, że w Zabrzu doskonale pamiętano, dzięki komu zdobyli swój pierwszy tytuł i przy tej okazji "przysługę" oddano.
Zapisz się do newslettera