Debiut w seniorach Maksyma Pietrzaka, powrót po długiej przerwie Adriana Laskowskiego, odpowiednio dobrany przez sztab plan pod przeciwnika. Przy okazji zwycięstwa drugiej drużyny Lecha Poznań nad rezerwami Śląska Wrocław (2:1) nie brakowało ciekawych wątków, a kropkę nad "i" stanowił piękny premierowy gol Maksymiliana Dziuby na drugoligowym szczeblu.
Przed niedzielnym spotkaniem obie ekipy znajdowały się w zgoła odmiennym położeniu. Niebiesko-biali przyjechali na Dolny Śląsk, by wykonać jeden z ostatnich kroków w kierunku utrzymania, natomiast gospodarze musieli za wszelką cenę wygrać, by dać sobie szansę na uniknięcie spadku. Jak zastrzega trenera drugiego zespołu Kolejorza, Artur Węska, miało to wpływ na podejście jego podopiecznych do tego starcia. W każdej formacji młodzi lechici zbierający doświadczenie na tym poziomie mogli liczyć na wsparcie bardziej ogranych zawodników, którzy mieli pomagać drużynie w tych najtrudniejszych momentach. - Nie ukrywam, że do tego pojedynku podeszliśmy nieco inaczej, bo wiedzieliśmy, że w drużynie Śląska możemy oczekiwać posiłków z jego pierwszego zespołu, który swoje spotkanie rozegrał dzień wcześniej. To rywal walczący o życie, szukał przeciwko nam jednej z ostatnich szans na utrzymanie, więc zdecydowaliśmy się na nieco bardziej doświadczony skład. Część głodnych, młodych zawodników zostawiliśmy na zmianę, bo wiedzieliśmy, że mecz się otworzy w swojej późniejszej fazie i to się sprawdziło - zdradza szkoleniowiec rezerw Lecha Poznań.
- Chcieliśmy być solidnym w strefie środkowej i niskiej, bo tam Śląsk jest bardzo agresywny. Dobraliśmy strategię pod przeciwnika, ale i pod ludzi, którymi sami dysponujemy. Chcieliśmy, by nasi zawodnicy dobrze czuli się na boisku, żeby grali swoją grę. Wiedzieliśmy, że rywal niemający nic do stracenia nie postawi na piękny futbol, że musimy nastawić się na walkę w powietrzu, zbierać drugie piłki i zachować konsekwencję - dodaje opiekun niebiesko-białych.
Ten plan okazał się strzałem w dziesiątkę, bo decydującego o losach meczu gola strzelił wprowadzony z rezerwy Maksymilian Dziuba. Wynik konfrontacji otworzył z kolei Norbert Pacławski, który zmienił na murawie już po trzech minutach Łukasza Spławskiego. - Kontuzja w trzeciej minucie rzadko się zdarza i wybiła nas trochę z rytmu, ale reakcja Norberta Pacławskiego, który wchodzi i praktycznie od razu strzela gola była idealna - podkreśla trener Węska, którego piłkarze awansowali po tej wygranej na jedenaste miejsce w tabeli. - Doceniłbym rolę Adriana Laskowskiego, który po półrocznej przerwie wraca i jest profesorem na pozycji stopera. To samo można powiedzieć o Bruno Żołądziu oraz jego asekuracji bocznych sektorów, gdzie Śląsk zagrywał sporo piłek i atakował właśnie te przestrzenie. Tomek Cywka i Szymon Pawłowski odegrali wielką rolę w środku pola, pomogli nam utrzymać się w posiadaniu w trudnych momentach - wylicza szkoleniowiec.
Mądrość i doświadczenie to jedno, ale przywiązywanie odpowiedniej uwagi do aspektów szkoleniowych to kwestia, o której także sztab rezerw Kolejorza również nie zapomniał. Przed tygodniem premierowy występ w dorosłej piłce zanotował 16-letni Igor Brzyski, we Wrocławiu przyszedł z kolei czas na debiut urodzonego w 2005 roku Maksyma Pietrzaka. Skrzydłowy zameldował się na murawie w 81. minucie, a już niespełna 60 sekund później wywalczył dla swojej drużyny cenny rzut wolny z boku pola karnego gospodarzy. Wykonał go nie kto inny, jak właśnie lewonożny wychowanek, którego centrę rywale wybili jedynie na skraj "szesnastki". Tam do piłki dopadł jego rówieśnik, Maksymilian Dziuba, który rozpoczął strzelanie w seniorach w najlepszy z możliwych sposobów, bo efektowną bombą z powietrza. Jak widać, kluczowy z perspektywy zapewnienia sobie spokoju przed ostatnimi kolejkami tego sezonu mecz przebiegł dla członków drugiego zespołu w wymarzony sposób od początku aż do końca.
Zapisz się do newslettera