Drugi zespół Lecha Poznań wygrał w wyjazdowym meczu ze Stalą Rzeszów 2:0 i nie oglądając się na wyniki innych spotkań zapewnił sobie utrzymanie na poziomie centralnym na kolejny sezon. Gole dla Kolejorza strzelili Jakub Karbownik i Sergey Krivets.
Przed tygodniem drugi zespół Kolejorza uległ we Wronkach Chojniczance Chojnice (1:2), która zagra w barażach o awans do Fortuna 1. Ligi i nie zdołał tym samym już wówczas zapewnić sobie utrzymania na poziomie centralnym. Swoich meczów nie wygrały jednak w ostatni weekend także bezpośredni rywale lechitów w walce o utrzymanie i to sprawiło, że wszystko w kwestii pozostania w eWinner 2. Lidze miało się rozstrzygnąć w ostatniej serii gier. A w tej decydującej kolejce niebiesko-biali udali się do Rzeszowa na mecz z tamtejszą Stalą, której po głowie wciąż chodziła walka o wskoczenie w tabeli do czołowej szóstki i zapewnienie sobie miejsca w barażu o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Obie ekipy celowały więc wyłącznie w trzy punkty, które Kolejorzowi jednak z automatu dawałyby pewne utrzymanie, a w przypadku Stali nawet one mogłyby nie wystarczyć do osiągnięcia celu, bo rzeszowianie wciąż byli uzależnieni także od wyników innych spotkań.
Dla trenera drugiej drużyny Kolejorza Artura Węski, Stal już przed pierwszym gwizdkiem była zespołem, który mógł się dobrze kojarzyć, bo właśnie przeciwko ekipie z Podkarpacia debiutował on na ławce niebiesko-białych w roli szkoleniowca i był to debiut niezwykle okazały, bo Lech wygrał tamten mecz we Wronkach pod koniec lutego aż 5:1. Dwa gole strzelił wtedy Jakub Karbownik, a jednego dołożył Sergey Krivets i obaj ci zawodnicy znaleźli się w wyjściowej jedenastce Kolejorza także na mecz w Rzeszowie. W składzie zabrakło za to czterech zawodników, którzy byli ważnymi elementami w układance trenera Węski w ostatnich tygodniach – Jakuba Białczyka, Eryka Kryga i Arkadiusza Kaczmarka z gry wyłączyła pauza za żółte kartki, a Karola Smajdora z występu wykluczyła kontuzja kolana. Mocno przebudowany zespół Lecha – między innymi z 18-letnimi Jakubem Malcem i Jędrzejem Strózikiem w roli wahadłowych - wybiegł więc w samo południe na skąpaną w słońcu murawę stadionu w Rzeszowie, by stoczyć bój o wielkim ciężarze gatunkowym.
Stawka spotkania sprawiła, że żaden z zespołów nie chciał za bardzo odkryć się od pierwszych minut, by przypadkiem nie nadziać się na kontratak, który mógłby pogrzebać marzenia o osiągnięciu założonego celu już na samym starcie rywalizacji. Nieco więcej odwagi w tym początkowym fragmencie meczu było w szeregach poznaniaków, jednak ani strzał Jakuba Karbownika, ani kilka niezłych rajdów Malca lewą flanką nie przyniosło większego zagrożenia pod bramką strzeżoną przez Gerarda Bieszczada. Wymieniona dwójka od pierwszego gwizdka sędziego Konrada Gąsiorowskiego była zdecydowanie najaktywniejsza w szeregach Lecha, zwłaszcza Malec i jego rajdy lewym skrzydłem mogły robić wrażenie. Po jednej z takich akcji i groźnym dośrodkowaniu, bliski pokonania Bieszczada był Strózik, ale bramkarz Stali zdołał ostatecznie wypiąstkować piłkę po jego mocnym uderzeniu z powietrza.
W odpowiedzi na strzał młodego lechity, groźne uderzenie z rzutu wolnego na bramkę Krzysztofa Bąkowskiego oddał Piotr Głowacki, ale na nasze szczęście obił tylko słupek. Ta zmarnowana okazja szybko się na Stali zemściła. Dokładnie po upływie pół godziny gry lechici przeprowadzili atak prawą flanką, Krivets wstrzelił piłkę spod linii bocznej w pole karne, a tam Karbownik ubiegł Bieszczada i zrobiło się 1:0 dla niebiesko-białych.
Po strzeleniu gola, a już zwłaszcza od początku drugiej odsłony spotkania, lechici oddali rywalom inicjatywę, skupiając się już trochę mocniej na tym, by przede wszystkim gola nie stracić. A niecałych pięć minut po przerwie Stal była bliska wyrównania, jednak Wiktor Kłos nie zdołał wykorzystać doskonałej okazji, w której miał szansę do strzału z około pięciu metrów od bramki Bąkowskiego. Chwilę później potężny strzał z pola karnego oddał też Damian Michalik, ale na szczęście mocno spudłował. Były to jednak wyraźne sygnały dla lechitów, że skupienie się wyłącznie na obronie może się dla nich nie najlepiej skończyć i bezpieczniejszym rozwiązaniem będzie próba powrotu do tego, co grali przed przerwą. I właśnie to niebiesko-biali zrobili. W 69. minucie akcję Kolejorza nakręcił Karbownik, a wykończyli ją najbardziej doświadczeni gracze w kadrze, czyli Grzegorz Wojtkowiak z Krivetsem. Kapitan niebiesko-białych dość niespodziewanie odnalazł się na lewym skrzydle i idealnie w tempo zacentrował piłkę na dalszy słupek, gdzie już czekał na nią Białorusin, który uderzeniem głową ostatecznie przyklepał utrzymanie zespołu na poziomie eWinner 2. Ligi.
Bramki: Jakub Karbownik (30.), Sergey Krivets (69.)
STAL: Gerard Bieszczad – Dominik Marczuk, Damian Kostkowski, Marcel Kotwica (71. Mariusz Sławek), Piotr Głowacki – Sławomir Szeliga, Wojciech Reiman (71. Ramil Mustafaev), Bartosz Wolski (58. Błażej Szczepanek) - Wiktor Kłos, Dawid Olejarka, Damian Michalik.
LECH II: Krzysztof Bąkowski - Filip Nawrocki, Grzegorz Wojtkowiak, Maksymilian Pingot - Jędrzej Strózik (90. Jerzy Tomal), Artur Marciniak, Adrian Laskowski (90. Igor Ławrynowicz), Sergey Krivets (77. Oleksandr Yatsenko), Jakub Malec - Łukasz Szramowski (90. Kacper Wachowiak), Jakub Karbownik (81. Damian Kołtański).
Sędzia: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska)
Żółte kartki: Wojciech Reiman - Adrian Laskowski
Zapisz się do newslettera