Coraz bliżej powrotu na boisko po kontuzji mięśniowej jest Szymon Pawłowski. Skrzydłowy Kolejorza ma jednak nadzieję, że i bez niego w składzie lechici będą wstanie wrócić na właściwe tory i rozpocząć seryjne wygrywanie.
Brak zwycięstw w trzech kolejnych meczach ligowych spowodował, że poznaniacy spadli na ostatnie miejsce w tabeli. - Start sezonu w naszym wykonaniu jest kiepski. Nie można też powiedzieć, że atmosfera w szatni jest super. Nie możemy jednak zwiesić głów i się załamać. Cały czas musimy robić swoje na treningach i w lidze. Przede wszystkim musimy strzelić bramkę, potem wygrać mecz i cały czas się pozytywnie nakręcać - mówi pomocnik Lecha.
Jego zdaniem zespół prowadzony przez trenera Jana Urbana ma bardzo duży potencjał. Personalnie ma duże możliwości, których jednak póki co nie pokazuje na boisku. - Wszyscy wiemy, że nie jesteśmy słabszymi piłkarzami od naszych rywali. Mamy mocną drużynę, którą stać na zdobycie mistrzostwa. Mamy w zespole piłkarzy, którzy gwarantują jakość - przyznaje Pawłowski. - Ciężko pracujemy na treningach i tę pracę musimy pokazać też na boisku w meczu ligowym - dodaje.
W najbliższą sobotę Kolejorz o ligowe punkty powalczy z Koroną Kielce. To zespół, który podobnie jak Lech w tym sezonie jeszcze nie wygrał. To jednak dla poznaniaków nie ma żadnego znaczenia. - Każdy zespół jest dobry, żeby z nim wygrać. Musimy przenalizować grę Korony i dobrze do tego meczu się przygotować. W Kielcach zawsze grało się ciężko, a Korona to waleczny zespół, który nigdy nie odpuszcza. Jedziemy jednak zagrać dobre spotkanie - podkreśla Pawłowski
Liczy on na to, że zwycięstwo poprawi atmosferę wokół drużyny. - Na razie musimy zachować spokój i zrobić wszystko, żeby odwrócić słaby start sezonu. Nie możemy przecież skakać sobie do gardeł - mówi pomocnik Lecha. - Liczymy na to, że napastnicy zaczną strzelać i pomogą nam zdobywać punkty. Nie wieszajmy jednak wszystko na nich. Obrońcy i pomocnicy też mogą strzelać bramki - dodaje.
Niewykluczone, że to właśnie Pawłowski odwróci losy Kolejorza w nowym sezonie. - Od jakiegoś czasu trenuję indywidualnie. Zobaczymy jak będę się prezentował, gdy wejdę w trening na pełnych obciążeniach. Wiem jaka jest moja pozycja w Lechu i na co mnie stać. Koledzy wiedzą, że mogę pomóc. Sam jednak meczu nie wygram. Nikt z nas nie wygra - kończy Pawłowski.
Zapisz się do newslettera