Czterech zawodników Lecha Poznań będzie miało okazję wystąpić w finale trzydziestej czwartej edycji Turnieju o Puchar Syrenki. We wtorek o godzinie 17:00 reprezentacja selekcjonera Marcina Dorny spotka się w nim w Ząbkach
z Anglią, a w jej kadrze na ten mecz możemy spodziewać się Krzysztofa Bąkowskiego, Patryka Gogóła, Filipa Borowskiego oraz Jerzego Tomala.
Przed Polakami szansa na sięgnięcie po ósme w historii turnieju końcowe zwycięstwo. Poprzednim razem graczom z orzełkiem na piersi udawało się triumfować na swoich boiskach w ramach tych rozgrywek w 2014 roku, kiedy to pokonali w starciu o złoto Szwecję 4:0. W trwającej edycji najpierw pokonali po emocjonującym boju Gruzję 2:1, a następnie po prawdziwym koncercie w drugiej połowie ograli Szwajcarię 4:1. W obu tych pojedynkach swój wkład w wygraną mieli lechici. W pierwszym z nich w wyjściowym składzie wyszli Bąkowski oraz Tomal, natomiast w konfrontacji z zespołem ze Szwajcarii na boisku zameldowała się cała wymieniona wyżej czwórka.
Komplet 180 minut ma na swoim koncie 16-letni golkiper, który jest powoływany do tej kadry praktycznie od jej zawiązania przed dwoma laty. W jego opinii przyszło mu występować w mocnej kadrze, w której sporo jakości i umiejętności piłkarskich. - Czujemy się bardzo mocni. Mecz ze Szwajcarią pokazał, że mamy wszystko, żeby wygrać ten finał. Nie załamaliśmy się po stracie bramki i dążyliśmy do wyrównania jeszcze przed przerwą. Na drugą połowę wyszliśmy bardzo zmotywowani, to poskutkowało strzeleniem trzech goli w ciągu piętnastu minut. Atmosfera w zespole jest fantastyczna, każdy ma ze sobą świetny kontakt, sporo nawzajem żartujemy, a najważniejsze, że jeden za drugiego wskoczy na boisku w ogień - opowiada Bąkowski.
On sam lubi meldować się na zgrupowaniach reprezentacji Polski, ponieważ oprócz swoich kolegów z klubu - jak w tym wypadku Borowskiego, Gogóła oraz Tomala - spotyka na nim kilku innych wieloletnich znajomych. - Jurek, "Boro" i "Gogi" też jeżdżą na kadrę od dłuższego czasu, więc dobrze się znają już z chłopakami tutaj i się ze wszystkimi dogadują. Ja też się bardzo dobrze czuję, za każdym razem się cieszę, że znowu zobaczę moich przyjaciół - mówi z uśmiechem bramkarz i w gronie tych ostatnich wymienia między innymi Jakuba Malca, Kacpra Kozłowskiego czy Daniela Hoyo-Kowalskiego.
Sam lechita może czuć się silnym punktem tej drużyny, i to nie tylko dlatego, że funkcjonuje w niej od dawna. W tej edycji Turnieju o Puchar Syrenki dał się zaskoczyć co prawda dwukrotnie - nie mając wiele do powiedzenia przy żadnym z trafień - jednak kilkakrotnie ratował swoją ekipę przed stratą gola. - Trzeba powiedzieć, że wszyscy zawodnicy odpowiedzialni za obronę wykonują kawał dobrej roboty, ale jako bramkarza cieszy mnie, że chociażby w meczu z Gruzją dwie moje interwencje trzymały nas przy życiu. W spotkaniu ze Szwajcarią graliśmy w dużo gorszych warunkach, skupiałem się na tym, żeby nie prowokować głupich sytuacji, a za to podpowiadać sporo chłopakom. Te kilka udanych interwencji cieszy, ale na tej pozycji jestem z nich rozliczany i dlatego podchodzę do tego z dużą pokorą, starając się robić swoje - nie ukrywa golkiper.
W finale trwających rozgrywek Polakom przyjdzie zmierzyć się z ubiegłorocznym triumfatorem, Anglią. Zadanie czeka ich bardzo trudne, ale młodzi biało-czerwoni nie czują zbędnej bojaźni. - To silny zespół, zdajemy sobie sprawę, że występują w nim zawodnicy po debiutach w Premier League czy Championship, ale podchodzimy do tego meczu jak do każdego innego. Mamy z tyłu głowy, że to finał Pucharu Syrenki, ale koncentrujemy się na tym, żeby zagrać bardzo dobre spotkanie i pokazać to, co potrafimy. Jestem przekonany, że możemy postawić się Anglikom i zwyciężyć w Pucharze Syrenki - podsumowuje wychowanek Kolejorza. Pierwszy gwizdek tego starcia o godzinie 17:00, a transmisję z niego przeprowadzi kanał Łączy Nas Piłka.
Zapisz się do newslettera