W zaległym spotkaniu 1. kolejki Centralnej Ligi Juniorów piłkarze Lecha Poznań przegrali we wtorek we Wronkach z Jagiellonią Białystok 2:3. Bramki dla zespołu prowadzonego przez trenera Bartosza Bochińskiego zdobyli pomocnicy, Bartłomiej Burman i Jakub Kamiński. Po trzech meczach niebiesko-biali z dorobkiem sześciu punktów zajmują czwarte miejsce w stawce.
Od pierwszego gwizdka sędziego przyjezdni zaatakowali zdecydowanie lechitów na ich połowie. To zaowocowało groźną sytuacją już w 4. minucie, kiedy bramkarz Bartosz Przybysz musiał interweniować po strzale z bliska. Gracze Jagielloni skutecznie przeszkadzali gospodarzom w rozegraniu piłki, co skutkowało w stratach przez nich popełnianych już na własnej połowie. Goście nie potrafili jednak przełożyć tego w tym fragmencie pojedynku na dogodne okazje do objęcia prowadzenia.
Po upływie kwadrans Przybysz musiał wykazać się ponownie. Młody golkiper bez większych problemów poradził sobie z próbą skrzydłowego z Białegostoku i odbił piłkę na rzut rożny. W 25. minucie białostocczanie wykonywali rzut wolny z boku boiska. Jeden z ich piłkarzy doszedł do strzału głową, ale pomylił się nieznacznie. Lechici przetrzymali okres naporu i po niespełna pół godzinie sami zadali cios. Po akcji złożonej z kilku podań w polu bramkowym najlepiej odnalazł się pomocnik Bartłomiej Burman, który strzałem od słupka dał pierwsze trafienie swojej ekipie.
Radość jego kolegów trwała jednak krótko. Po pięciu minutach doszło bowiem do wyrównania. Po rozegraniu stałego fragmentu gry z blisko czterdziestu metrów piłka znalazła się na czwartym metrze od bramki Przybysza, a w tym miejscu zawodnik Jagielloni nie miał prawa się już pomylić.
Drugie 45 minut rozpoczęło się dla zawodników szkoleniowca Bochińskiego od straty bramki. Bezkarnie w pole karne niebiesko-białych wbiegł skrzydłowy zespołu z Podlasia, który podał do niepilnowanego kolegi na dalszy słupek. Ten już w pewny sposób strzelił drugiego gola dla swojej ekipy. Gospodarze dobrze zareagowali na taki obrót spraw, szybko biorąc się do roboty. Raz za razem gościli w polu karnym, a gracze gości ratowali się przed natarciem Kolejorza głównie faulami. Tak też było po niemal godzinie, kiedy z rzutu wolnego wyrównanie swojej ekipie próbował dać pomocnik Bartosz Bartkowiak. Futbolówka przeleciała jednak tuż obok słupka.
Na dwadzieścia minut przed końcem lechici znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. Goście szybko wyszli wtedy z własnej połowy, w efekcie czego sam przed Przybyszem znalazł się jeden z jej piłkarzy. Minął on bramkarza niebiesko-białych i posłał piłkę do opuszczonej przez niego bramki. Lech się nie poddawał i znowu rozpoczął oblężenie pola karnego przyjezdnych. Z rzutu wolnego uderzał Oskar Nowak, szarpać skrzydłem próbował wprowadzony z ławki Wojciech Kryger, w pierwszej linii harował napastnik Filip Szymczak, ale nie przynosiło to efektu bramkowego.
Podobnie jak w poprzednim starciu z Motorem Lublin, także i we wtorek lechici ani myśleli się poddawać bez walki. Na siedem minut przed końcem świetne dośrodkowanie obrońcy Mateusza Bieńka głową wykorzystał Kamiński, który dał nadzieję swojemu zespołowi. Ten walczył do ostatniego gwizdka, ale gola na wagę punktu strzelić nie zdołał. Mimo zaciętej końcówki rezultat nie uległ już zmianie i Lech poniósł pierwszą porażkę w trwających rozgrywkach.
Bramki: Burman (28.), Kamiński (83.) – (33.), (51.), (70.)
Lech Poznań: Bartosz Przybysz - Mateusz Bieniek, Patryk Ostrowski (46. Bartosz Zgarda), Kacper Andrzejewski, Jakub Niewiadomski - Patryk Ściurkowski (75. Damian Makuch), Bartłomiej Burman, Bartosz Bartkowiak (75. Wojciech Kryger) - Oskar Nowak, Filip Szymczak (83. Kacper Durda), Jakub Kamiński
Zapisz się do newslettera