Lech wygrał w Zabrzu 2:1 i cały czas ma szanse na zajęcie miejsca na podium rozgrywek. Odkryciem meczu był niespodziewanie bułgarski obrońca Kristian Dobrew.
Dobrew zagrał, bo chorych, kontuzjowanych lub zawieszonych za kartki było czterech piłkarzy, którzy mogliby grać w obronie Lecha. I tym razem zagrał naprawdę dobrze - niemal bezbłędny w defensywie, znacznie cześciej niż grający na prawej stronie Dawid Kucharski zapędzał się na połowę Górnika. Kilka razy pokazał też, że dużo widzi na boisku. Po jego prostopadłych podaniach Piotr Reiss dwa razy poważnie zagroził bramce Mateusza Sławika. Widać też było, że po kilkunastu minutach gry koledzy nabrali do Bułgara zaufania.
Mimo dobrego występu w Zabrzu jego los jest przesądzony - po sezonie wróci do Lokomotiwu Sofia, z którego jest wypożyczony. - Grał dobrze, pomógł zespołowi. Ale szkoda wydawać pieniądze na piłkarza po trzydziestce. Zwłaszcza że on jest jeszcze "do obrobienia" - uważa trener Lecha Franciszek Smuda, który zimą gorąco optował za jego sprowadzeniem.
Gra krótkimi podaniami była w sobotę kluczem do sukcesu. Piłkarze "Kolejorza" swoje akcje budowali jakby nieco ślamazarnie, ale powoli zbliżali się do bramki Górnika. To mogło się podobać - momentami piłka chodziła jak po sznurku między piłkarzami Lecha, a gospodarze nie byli w stanie nic zrobić. Problem pojawiał się, gdy lechici zawędrowali w ten sposób w okolice pola karnego - wśród wielu podań często brakowało tego ostatniego, otwierającego drogę do bramki.
Taka gra była możliwa, bo w podstawowym składzie pierwszy raz tej wiosny wybiegł reżyser gry poznańskiego zespołu, Peruwiańczyk Henry Quinteros. - Zobaczymy, ile wytrzyma: 50, 60 czy może nawet 80 minut - zastanawiał się przed meczem trener Smuda. Wytrzymał mniej więcej godzinę gry na pełnych obrotach, ale szkoleniowiec Lecha zdjął go z boiska dopiero w 85. min, kiedy trzeba było powstrzymywać chaotyczne ataki Górnika.
Lech zagrał tym razem z tylko jednym napastnikiem - Piotrem Reissem. Kapitan Lecha i kandydat na króla strzelców był pieczołowicie pilnowany przez obrońców z Zabrza. I mimo że nie błyszczał w całym meczu, stał się jego bohaterem. W 58. min lechici bili rzut wolny z ponad 30 m. Wszyscy - obrońcy Górnika, bramkarz Sławik i ponad dziesięciotysięczna rzesza kibiców - byli przekonani, że Reiss swojego gola nr 102 w ekstraklasie będzie próbował strzelić podobnie jak setnego: czyli bezpośrednio z rzutu wolnego. A tymczasem Reiss mięciutko wrzucił piłkę w pole karne, Zbigniew Zakrzewski ubiegł bramkarza i pokonał go strzałem głową. - Sławik krzyknął "moja", a ona nie była jego - narzekał po meczu trener Górnika Marek Motyka. Niespełna kwadrans później było już 0:2. Tym razem Reiss obiegł Adama Dancha, a ten przewrócił go. Rzut karny na gola zamienił sam poszkodowany.
Jedynym sposobem Górnika na zagrożenie bramce Lecha były stałe fragmenty gry. Po jednym z nich w 80. min Bartłomiej Socha strzelił nietypowego gola - pokonał Krzysztofa Kotorowskiego strzałem z przewrotki! Na więcej zabrzan nie było stać, bo większość główkowych pojedynków z nimi wygrywał Marcin Drzymont. Obrona Lecha przysnęła jeszcze raz - w 86. min, gdy nad Zabrzem rozpętała się potężna ulewa, Andrzej Bednarz strzelał głową, ale trafił w boczną siatkę.
Lech zachował szanse na trzecie miejsce w lidze i awans do Pucharu Intertoto. Kluczowy mecz z Legią Warszawa - w sobotę na Bułgarskiej.
"Kiedy bilety za 100 zł?" Transparent takiej treści wywiesili kibice Górnika, protestując w ten sposób przeciwko cenom wejściówek na mecz z Lechem, podniesionym z 5 do 10 zł. Najtańszy bilet normalny na mecz Lecha w tym sezonie kosztuje 20 zł.
Powiedzieli po meczu:
Franciszek Smuda
trener Lecha Poznań
Jak na polskie warunki, to było dobre spotkanie. Powinniśmy prowadzić już w pierwszej połowie, ale Reiss nie trafił do pustej bramki. Puchar Intertoto? Nie myślę o żadnych pucharach, bo nie jesteśmy na tyle kadrowo zorganizowani, by powalczyć w Europie. Bo jak się wchodzi do Intertoto, to tylko z celem awansu do Pucharu UEFA. Powiedzieliśmy, że ten pierwszy rok jest przede wszystkim przeznaczony na prześwietlenie składu, a potem po wzmocnieniu będzie czas na walkę o mistrzostwo Polski. Ale naturalnie będziemy walczyć, nie odpuszczamy. Jeśli Intertoto będzie, nie oddamy go nikomu.
Marek Motyka
trener Górnika Zabrze
Próbowaliśmy za wszelką cenę nie dopuścić Reissa i jego kolegów do sytuacji strzeleckich i nawet nam się to udawało. A bramki traciliśmy w najmniej przewidywalnym momencie. Rzut wolny był rozegrany dość czytelnie, ale błąd popełnił bramkarz. Lech dość sensownie kontrolował grę w środku pola. Musieliśmy ruszyć do przodu, bo już nie było czego bronić. Próbowaliśmy zagrozić stałymi fragmentami gry i ubolewam, że padła tylko jedna bramka. Na oddawanie strzałów z gry przeciwnik nam nie pozwolił.
obrońca Lecha Poznań
Dzisiaj zagrało kilku chłopaków spoza tej żelaznej jedenastki. Myślę, że pokazaliśmy całkiem niezłą piłkę, także w obronie. Z każdym z tych kolegów już trochę pograłem, czy w pierwszej drużynie, czy w rezerwach. Każdy wiedział, co ma robić na boisku. Nerwowa końcówka? Może z trybun tak to wyglądało. Oni grali wyłącznie długie piłki na Tomka Moskala - jeden z nas skakał do główki, drugi asekurował. Nie było tragedii.
Piotr Reiss
napastnik Lecha Poznań
Marnuję w tym sezonie naprawdę dobre sytuacje - jak ta w pierwszej połowie - a z dużo trudniejszych strzelam gole. Szkoda, że w pierwszej połowie nie trafiłem do pustej bramki, ale byłem zaskoczony, że piłka w ogóle do mnie dotarła nie kopnięta przez obrońców Górnika. Nie zamierzamy patrzeć w tabelę, tylko koncentrujemy się na najbliższym spotkaniu. Maszerujemy w górę, jak niemiecka maszyna.
Górnik Zabrze - Lech Poznań 1:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Zakrzewski (58. głową po podaniu Reissa), 0:2 Reiss (71. z rzutu karnego po faulu Dancha na Reissie), 1:2 Socha (80., po podaniu Moskala)
GÓRNIK: Sławik - Radler, Prokop, Danch, Bednarz - Madejski Ż, Białek (57. Bukalski Ż), Moskal, Seweryn (35. Socha Ż), Andraszak (77. Stachowiak) - Jarka.
LECH: Kotorowski - Kucharski, Drzymont, Tanevski, Dobrew - Zając (79. Pitry Ż), Injac, Murawski, Quinteros (85. Scherfchen), Zakrzewski - Reiss.
Sędzia: Marek Mikołajewski
Widzów: 10 tys.
Zapisz się do newslettera