Marcin Kamiński jest jednym z najczyściej grających obrońców w lidze. Defensor Kolejorza w ekstraklasie debiutował w 2009 roku. Wówczas grał jednak mało, więc i okazji do kolekcjonowania żółtek było niewiele. W sezonie 2011/2012 Kamiński był już podstawowym zawodnikiem, a mimo to zakończył rozgrywki bez żadnego napomnienia.
Pierwszą żółtą kartkę w barwach Kolejorza obejrzał 19 lipca 2012 roku w rewanżowym meczu kwalifikacji do Ligi Europy z Chazarem Lenkoran. Miniony sezon zakończył jedynie z dwoma takimi karami. Drugą kartkę obejrzał 1 kwietnia 2013 roku w meczu z Pogonią Szczecin. To było pierwsze ligowe żółtko Kamińskiego.
Podobnie sytuacja wyglądała w obecnym sezonie. Jedna kartka w pierwszym meczu z Żalgirisem, druga w ligowym z Zawiszą Bydgoszcz i to wszystko. Aż do wczoraj. 7 minuta spotkania w Gliwicach. Kamiński fauluje wychodzącego na czystą pozycję Macieja Korzyma i ogląda swoją pierwszą czerwoną kartkę w karierze.
Obrońca Kolejorza uważa, że nie zasłużył na taką karę, ale nie da się ukryć, że dał pretekst sędziemu do usunięcia go z boiska. Inna sprawa, że Marcin Borski nie miał swojego dnia, bo gospodarze również powinni kończyć zdekompletowani. Na czerwoną kartkę zasłużyli Vlastimir Jovanović (za ostre wejście w Gergo Lovrencsicsa) i Siergiej Pyłypczuk (za uderzenie Manuela Arboledy). A to właśnie Ukrainiec w 88 minucie asystował przy zwycięskim golu Daniela Gołębiewskiego.
Nie zmienia to faktu, że czerwona kartka Kamińskiego mocno skomplikowały plany lechitów. Poznaniacy od momentu gry w osłabieniu skupili się głównie na defensywie i mieli na celu przede wszystkim wywiezienie jednego punktu. Byli tego bliscy, ale moment nieuwagi w końcówce spowodował, że wrócili do domu na tarczy.
Czerwona kartka oznacza, że Kamiński nie zagra w piątkowym meczu z Wisłą. Obrońca Kolejorza został ukarany za faul taktyczny, a nie ostre wejście, więc powinno się zakończyć na jednym meczu pauzy.
Zapisz się do newslettera