Filip Bednarek po raz 21. w tym sezonie zachował czyste konto. Takiego świetnego rezultatu nie miał wcześniej żaden bramkarza Lecha Poznań w historii. - Czuję oczywiście dumę i jest to jakaś taka dodatkowa nobilitacja. Gra na zero to nie jest jednak nigdy mój nadrzędny cel, bo te związane są z całą drużyną i wygrywaniem. Oczywiście, że wolę zwyciężać 5:4 niż np. remisować 0:0 - mówi.
Dotychczasowy rekord należał do Jasmina Buricia, który biorąc pod uwagę udział we wszystkich rozgrywkach, w sezonie 2015/16 zaliczył 20 meczów z zerem po stronie strat. Rozegrał wówczas aż 52 spotkania w lidze, europejskich pucharach, a także Pucharze Polski i Superpucharze. Teraz numer 1 w poznańskiej bramce do pobicia tego wyniku potrzebował kilku gier mniej, bo jego licznik wskazuje w tym momencie 47 występów w sezonie 2022/23. Dodajmy również, że w historii występów Kolejorza w Ekstraklasie najlepszy rezultat należy do Słowaka. Matuš Putnocky w rozgrywkach 2016/17 miał bowiem aż 18 takich gier (łącznie 19, bo dołożył 1 w Pucharze Polski). Wtedy zresztą otarł się o rekord ligowy, zabrakło mu jednego czystego konta.
- Czuję oczywiście dumę i jest to jakaś taka dodatkowa nobilitacja. Gra na zero to nie jest jednak nigdy mój nadrzędny cel, bo te związane są z całą drużyną i wygrywaniem, zdobywaniem trofeów. Gram przecież w sporcie drużynowym a nie indywidualnym, choć akurat na mojej pozycji szczególnie podkreślane są osiągnięcia solowe. Oczywiście jednak, że wolę zwyciężać 5:4 niż np. remisować 0:0 - mówi Bednarek, który w niedzielę w Częstochowie z Rakowem zaliczył właśnie 21. mecz bez straty gola.
Problemy w defensywie sprawiły, że na środku obrony zagrał z konieczności Alan Czerwiński, który wypadł świetnie i trafił do jedenastki kolejki Ekstraklasy. Towarzyszył mu w roli stopera Lubomír Šatka. - Mieliśmy przez choroby i urazy swoje problemy, ale ja powtarzam w takich momentach, że zawsze jestem gotowy do wejścia na murawę. Alan grał na tej pozycji, ma tutaj jakieś doświadczenie. My wspólnie mieliśmy okazję grać pierwszy raz, ale doskonale rozumiemy się poza boiskiem i to na pewno nam też pomogło, ta nasza współpraca wyglądała dobrze - przyznaje Słowak.
Co ciekawe, zawodnicy Rakowa nie oddali przez 90 minut żadnego celnego strzału na bramkę poznaniaków. - Ale wbrew pozorom, to nie jest nigdy łatwe spotkanie. Bo niby nie masz roboty, ale może zawsze zdarzyć się ten jeden trudny moment i trzeba zachować czujność do ostatniej sekundy. Było może jedno trudniejsze dośrodkowanie w tym spotkaniu, a poza tym sporo rozgrywania od tyłu. No i widocznie tak dobrze ustawiałem obrońców, że nie miałem wiele pracy - uśmiecha się Bednarek.
Na drugim biegunie są starcia, w których pracy jest bardzo dużo i satysfakcja z uzyskania miana niepokonanego jest wtedy oczywiście zdecydowanie większa.
- Myślę, że z tego sezonu trzy takie spotkania zabiorę ze sobą. Pierwsze - z Cracovią na wyjeździe. Zremisowaliśmy 0:0, ale byłem mocno sprawdzony, zwłaszcza że był to dla mnie pierwszy występ po kontuzji, jakiej doznałem przeciwko Górnikowi. Pokazało mi to, że tam gdzie głowa chce, tam nogi poniosą. Drugi to starcie w Płocku z Wisłą. Wygraliśmy 1:0, miałem sporo roboty wtedy. A trzecie, to derbowa konfrontacja z Wartą. Obroniłem w ostatniej minucie rzut karny i to dodało takiego dodatkowego słodkiego smaku do czystego konta - wspomina doświadczony poznański bramkarz.
Jak reaguje na klubowy rekord? - To bardziej takie utwierdzenie samego siebie w tym, co robię. Wierzyłem w siebie i swoje umiejętności, mogę z czystym sumieniem spojrzeć w lustro. To taka nagroda za ciężką pracę i nic innego. Raz jeszcze powiem, że na końcu liczą się w piłce osiągnięcia drużynowe i na nich się skupiam - podsumowuje Bednarek.
Zapisz się do newslettera