Po blisko 30 tysięcy kibiców oglądało na żywo przy Bułgarskiej ostatnie dwa domowe mecze Lecha Poznań. Rekordowa w tym sezonie PKO Ekstraklasy publiczność poniosła piłkarzy trenera Macieja Skorży do efektownych zwycięstw przeciwko Wiśle Kraków (5:0) oraz Śląskowi Wrocław (4:0). - Mamy pewne kwestie z zeszłego sezonu do wynagrodzenia kibicom. Zrobimy to tylko grając w sposób efektowny i efektywny - nie ukrywa kapitan Kolejorza, Mikael Ishak.
Już w połowie września przy okazji konfrontacji z Wisłą Kraków Stadion Poznań wypełnił się bardzo szczelnie, a niespełna 27 tysięcy widzów oznaczało najwyższą frekwencję w bieżących rozgrywkach ekstraklasy. W ubiegłych tygodniach kibice niebiesko-białych potwierdzili jednak, że jeśli chodzi o liczną obecność na meczach swojej drużyny ścigają się w Polsce… sami ze sobą. Minionej soboty przy Bułgarskiej zawodnicy trenera Macieja Skorży mogli liczyć już na rekordowe wsparcie niemal 30 tysięcy gardeł. Swoim sympatykom odwdzięczyli się po raz kolejny w najlepszy możliwy sposób, ogrywając ówczesnego wicelidera tabeli różnicą czterech trafień. Wyżej wymienione spotkania przyczyniły się zresztą do tego, że to właśnie na trybunach w stolicy Wielkopolski pojawia się średnio najwięcej ludzi spośród wszystkich polskich klubów.
Lech Poznań - 17875
Wisła Kraków 16718
Górnik Zabrze - 13350
Legia Warszawa - 13465
Lechia Gdańsk - 11121
Po efektownym zwycięstwie lechici jak jeden mąż wyrażali uznanie dla wszystkich obecnych na konfrontacji ze Śląskiem. Napastnik Mikael Ishak stwierdził zresztą, że tak wielkie wsparcie znaczy dla niego oraz jego kolegów tym więcej, że przez ostatnie kilkanaście miesięcy widzowie nie mogli przez długi czas pojawiać się na trybunach z powodu pandemii koronawirusa. Zdaje on sobie także sprawę z tego, że podczas ostatniej kampanii jego ekipa zaciągnęła u swoich kibiców pewnego rodzaju dług.
- Mamy pewne kwestie z zeszłego sezonu do wynagrodzenia kibicom. Zrobimy to tylko grając w sposób efektowny i efektywny, trzeba wygrywać i odpłacić im za te nieudane miesiące, które za nami. To było bardzo smutne, gdy rywalizowaliśmy w Lidze Europy i nie mogliśmy liczyć na ich wsparcie. Dlatego radość z ich obecności teraz jest podwójna - opisywał po końcowym gwizdku starcia z wrocławianami strzelec siedmiu goli w tym sezonie ligowym.
W trwającej kampanii Kolejorz pozostaje u siebie niepokonany, w sześciu domowych meczach sięgnął łącznie po czternaście punktów oraz zdobył taką samą liczbę bramek. Pod względem obu tych klasyfikacji to najwyższy wynik w całej lidze. Dzięki, m.in. dobrej postawie na swoim terenie lechici zawdzięczają pozycję lidera PKO Ekstraklasy. Żeby myśleć o zachowaniu pierwszego miejsca, muszą oni jednak równie skutecznie punktować w delegacjach, na co uwagę zwraca skrzydłowy Jakub Kamiński. - U siebie to wygląda bardzo dobrze, ale chciałbym, żeby drużyna prezentowała się tak również na wyjazdach. Wiem, że to są cięższe mecze, bo na boisku rywala i przy ich kibicach, my musimy jednak udowadniać w każdym spotkaniu, że jesteśmy mocni. Każde starcie ma być traktowane jak finał. Jak tak podejdziemy do naszych zadań, to będę spokojny - podkreśla wychowanek niebiesko-białych.
Zapisz się do newslettera