Za kilka miesięcy minie dokładnie dziesięć lat od dwumeczu Lecha Poznań z Austrią Wiedeń, który dla wielu kibiców Kolejorza jest jednym z najpiękniejszych wspomnień z europejskich pucharów ostatnich kilkunastu lat. Tuż przed tą konfrontacją podopieczni Franciszka Smudy zaliczyli także jednak świetny występ w meczu ligowym, efektownie pokonując Wisłę Kraków na jej boisku 4:1. W tej wygranej swój udział miał Jakub Wilk, który opowiedział o swoich wspomnieniach z tego spotkania.
W tamtych czasach Wisła była bardzo mocnym zespołem i regularnie zdobywała trofea na krajowym podwórku. Bardzo rzadko przywoziliśmy z Reymonta trzy punkty. Gdy przystępowaliśmy do tego spotkania, to rywale byli faworytem i znajdowali się na pierwszym miejscu w tabeli. W grze z takim przeciwnikiem, tym bardziej na jego stadionie, ważny jest dobry początek meczu, a nam już po ośmiu minutach udało się prowadzić 2:0. Później poszliśmy za ciosem i ostatecznie wysoko pokonaliśmy późniejszych mistrzów Polski.
W tym meczu dwa gole strzelił Robert Lewandowski, ale swoje trafienia dołożyli też Rafał Murawski i Tomasz Bandrowski. Obaj bardzo dobrze spisywali się w grzej defensywnej, lecz potrafili też dać wiele zespołowi w ataku, czego przykładem było właśnie to spotkanie. W tamtym okresie mieliśmy bardzo wyrównaną i silną linię pomocy.
Ważnym graczem Lecha był wtedy "Muraś”, który regularnie pokazywał swoją klasę i nie schodził poniżej przyzwoitego poziomu, co zaowocowało powołaniami do reprezentacji Polski, a także późniejszym transferem do Rubina Kazań. Z pewnością jest to jeden z najlepszych defensywnych pomocników, z jakim przyszło mi występować na boisku.
Mecz z Wisłą rozpocząłem na ławce rezerwowych, ale już w 17. minucie musiałem zastąpić na murawie kontuzjowanego Luisa Henriqueza. Zagrałem wówczas na lewej obronie, gdzie występowałem rzadko, głównie w sytuacjach awaryjnych, gdy koledzy z defensywy zmagali się z urazami. Myślę, że spisywałem się na tej pozycji nieźle.
Uważam, że był to jeden z lepszych meczów Lecha w tamtym czasie. We wcześniejszej kolejce przegraliśmy 1:2 z Arką Gdynia i udało nam się w pełni zrehabilitować za tę porażkę. Szybko zdominowaliśmy topowego przeciwnika i kontrowaliśmy przebieg gry, co dało nam zdecydowane i efektowne zwycięstwo na trudnym terenie. Byliśmy wtedy w dobrej formie, a krótko potem przyszedł też pamiętny dwumecz z Austrią Wiedeń, który kibice z sentymentem wspominają do dzisiaj.
Zredagował Wojciech Dolata
Zapisz się do newslettera