Już po raz trzeci w ramach rundy rewanżowej drugiej ligi sprawdzamy, jak w tym sezonie sprawuje się nadchodzący rywal rezerw Lecha Poznań. Tym razem interesuje nas Skra Częstochowa, która w sobotę o godzinie 13:00 podejmie zespół prowadzony przez trenera Rafała Ulatowskiego.
W drugi weekend sierpnia niebiesko-biali odnieśli swoje pierwsze zwycięstwo na szczeblu centralnym. Sztuki tej dokonali z nikim innym, jak właśnie ze swoim nadchodzącym rywalem. Druga drużyna Kolejorza ograła u siebie Skrę 2:0 po trafieniach Karola Smajdora i Pawła Tupaja, ale to spotkanie nie należało wcale do prostych. Przyjezdni mieli kilka szans na chociażby do doprowadzenia do wyrównania przy stanie 1:0, ale bezbłędnie w bramce Lecha zachowywał się tego dnia Karol Szymański. Tamtego dnia swój debiutancki oficjalny mecz rozgrywał w nowych barwach Lubomir Šatka, a rezerwy były wzmocnione m.in. Maciejem Makuszewskim, Tomaszem Cywką czy Timurem Zhamaletdinovem, ale to jej nominalni gracze zapewnili jej wygraną.
Początek rozgrywek nie był łatwy dla częstochowian, którzy ze strefy spadkowej wydostali się dopiero po 5. kolejce. Od tego momentu nieprzerwanie balansują w tabeli w okolicach miejsc 14-16. W tej kampanii grają mocno w kratkę, głównie punktując na własnym terenie. To pod Jasną Górą piłkarze szkoleniowca Pawła Ściebury zdobyli 16 punktów w dziewięciu starciach. Wygrali aż pięć z nich, ale w żadnym z nich nie zanotowali zwycięstwa różnicą dwóch bramek, za każdym razem notując minimalne wygrane. Z jednej strony potrafili pokonać u siebie obecnego lidera, Widzew Łódź 1:0, ale i na swoim boisku zdarzały im się wpadki, takie jak porażki 0:2 z Olimpią Elbląg czy 1:3 z Garbarnią Kraków.
Poza ulicą Loterańską Skra spisuje się już słabiej (jeden komplet punktów w delegacjach), ale jej największym problemem jest strzelanie goli. Ta sztuka udała jej się w tej kampanii 15 razy, co czyni ją trzecią najsłabszą ofensywą całej stawki. Najskuteczniejszy w jej szeregach Dawid Wolny wpisał się na listę strzelców 4-krotnie, natomiast drugi w tym względzie Piotr Nocoń zapisał na swoim koncie trzy trafienia. Kłopoty ze zdobywaniem bramek naszego najbliższego przeciwnika mogą wynikać z faktu, że w ich szeregach w tym sezonie występował tylko jeden nominalny napastnik, Damian Niedojad, który pokonywał bramkarzy rywali dwa razy.
Nie sposób nie zauważyć, że to właśnie na przestrzeni ostatnich kilku dni częstochowianie znajdują się w swoim najlepszym momencie w tych rozgrywkach. W tym czasie z boiska schodzili w roli zwycięzców dwa razy z rzędu. W minioną sobotę pokazali swoją wyższość nad Garbarnią na wyjeździe (2:0), by po czterech dniach odrobić ligowe zaległości odprawiając z kwitkiem ostatnią w tabeli Legionovię Legionowo 1:0. Mała seria pozwoliła im na nieco oddechu, ale nie na tyle, żeby znaleźć się nad kreską. Na to podopieczni trenera Ściebury mieliby szansę jedynie w przypadku wygranej w sobotnim starciu i korzystnych wynikach na innych stadionach. Niebiesko-białym z kolei do przezimowania na bezpiecznej pozycji bez konieczności oglądania się na innych wystarczy w tym meczu remis.
Zapisz się do newslettera