Obecnie dla piłkarzy Lecha Poznań trwa okres przymusowego spędzania czasu w domu oraz treningów indywidualnych. Jednak ci najmłodsi nadal muszą normalnie uczestniczyć w zajęciach szkolnych i przygotowywać się do egzaminu maturalnego. Zapytaliśmy ich jak aktualna sytuacja w kraju wpływa na ich naukę oraz sprawdzanie wiedzy.
Jakub Kamiński, Filip Marchwiński, Filip Szymczak oraz Krzysztof Bąkowski to zawodnicy pierwszej drużyny Kolejorza, którzy nadal uczęszczają do szkoły i obecne restrykcje związane ze stanem epidemiologicznym nic w tej kwestii nie zmieniły. Pomimo zamknięcia szkół młodzi lechici cały czas biorą udział w zajęciach.
- Tak naprawdę obecna sytuacja niewiele zmienia w tym, jak przebiega moja nauka. Wszystko wygląda tak samo, poza tym, że nie chodzę fizycznie do szkoły. Każdą lekcję mam przez Skype i umawiamy się z nauczycielami na dokładną godzinę. Normalnie realizujemy podstawę programową używając kart pracy, które przygotowują prowadzący. Oczywiście zdarzają się też zadania domowe, ale większość staramy się wykonać w trakcie "godzin lekcyjnych" - tłumaczy Krzysztof Bąkowski.
Jednak zamknięcie szkół nie odmieniło formy nauki dla wszystkich wychowanków Lecha. - Dla mnie nic to nie zmienia, bo normalnie też uczyłem się przez Skype, więc nie ma z tym większego problemu. Panie do nas dzwonią i mamy normalnie lekcje w różnym wymiarze czasowym. Jak musimy coś zdawać, to nauczyciele kontrolują nas przez kamerkę internetową czy czasem nie próbujemy ściągać - opowiada Jakub Kamiński.
- Dzisiaj musiałem zaliczyć słówka z angielskiego, więc przy włączonej kamerce musiałem zamknąć oczy i pani mnie z nich odpytywała. Na pewno z zewnątrz wygląda to śmiesznie, ale nauczyciele kładą nacisk na to żebyśmy nie ściągali - dodaje Filip Marchwiński.
Jak widać młodzi lechici muszą pogodzić naukę z indywidualnymi treningami, ale jak sami dobrze wiedzą pierwsza z tych rzeczy jest równie ważna dla ich rozwoju, a przecież cały czas jest przed nimi egzamin maturalny. - Nauczyciele nie kładą teraz szczególnego nacisku na jakieś konkretne rzeczy, po prostu realizują to co wcześniej i pomagają nam przygotować się do matury. Brak zajęć w szkole tego nie zmienia. Zazwyczaj umawiam się z prowadzącymi na dwie "lekcje", czyli około półtorej godziny zegarowej i staram się wszystko tak poustawiać, żeby mieć te cztery godziny dziennie na naukę - mówi Filip Szymczak.
- Z języka polskiego czy matematyki, mam tych zajęć więcej, jednak z każdego przedmiotu mam określoną liczbę godzin, które muszę zrealizować w roku szkolnym. Przez ten czas muszę uzbierać co najmniej trzy oceny z każdego przedmiotu, a formy sprawdzania naszej wiedzy odbywają się raczej w normalny sposób. Przed pandemią chodziłem normalnie do szkoły, żeby pisać sprawdziany i kartkówki, ale obecnie też nie ma z tym wielkiego problemu, bo możemy rozwiązywać testy przez internet i być odpytywani "oko w oko" przez Skype - dodaje "Bąkol".
Jednak duża ilość wolnego czasu powoduje też, że lechici chcą na tym skorzystać. - Dla nas nic się nie zmienia i cały czas musimy wyrobić odpowiednią liczbę godzin jaką dostaliśmy w rozpisce na początku roku. Jednak obecnie skupiam się też na doszlifowaniu języka obcego. W tym czasie spędzanym w domu co drugi dzień mam lekcję angielskiego i podszkalam się w tym zakresie. Najważniejsze jest to, że obecnie nie mamy żadnych problemów technicznych i możemy to robić bez problemu - podsumowuje "Marchewa".
Zapisz się do newslettera