W ostatniej kolejce pierwszej rundy sezonu zasadniczego drużyna Lecha Poznań na własnym boisku zmierzy się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Górale do stolicy Wielkopolski przyjadą po dwóch ligowych porażkach z rzędu i jako 11. drużyna w tabeli.
W ostatniej kolejce pierwszej rundy sezonu zasadniczego drużyna Lecha Poznań na własnym boisku zmierzy się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Górale do stolicy Wielkopolski przyjadą po dwóch ligowych porażkach z rzędu i jako 11. drużyna w tabeli.
- To jest zespół, który ma pewien dołek. Wynika on jednak z nadmiaru kartek. Przez to w ostatnich meczach brakowało im kilku zawodników i mnożyły się błędy. Dlatego może to być tylko chwilowy stan - mówi analityk Lecha, Marcin Wróbel.
Bielszczanie to jest zespół, który całkiem solidnie prezentuje się w przedniej formacji. Widać to w liczbach. 23 strzelone gole to szósty rezultat całej ligi. Nie może to jednak dziwić, bo Leszek Ojrzyński do swojej dyspozycji ma takich snajperów jak Robert Demjan czy Maciej Korzym.
- Zwłaszcza Demjan znajduje się ostatnio w znakomitej formie. Dochodzi do sytuacji bramkowych, strzela gole, trener na niego liczy i z pewnością będziemy musieli na niego uważać. Korzym jest obecnie w nieco słabszej dyspozycji, ale to wciąż bardzo groźny zawodnik - uważa Marcin Wróbel.
Im bliżej własnej bramki, tym jednak ekipa Podbeskidzia wygląda coraz mniej solidnie. To także widać w liczbach. Górale stracili do tej pory aż 26 goli. Pod tym względem gorszy od nich jest tylko bydgoski Zawisza.
- W tylnych formacjach mają doświadczonych zawodników, jednak coraz częściej brakuje im zwrotności. Przy szybkich rywalach obrońcy Podbeskidzia popełniają błędy, co było widać choćby w ostatnim meczu z Piastem Gliwice - podkreśla analityk Kolejorza.
Zapisz się do newslettera