Tylko 124 minuty w rundzie wiosennej na boisku spędził Maciej Gajos. Pomocnik Kolejorza w ostatnim spotkaniu zdobył bramkę i teraz trener Lecha musi zastanowić się nad rolą piłkarza. - Łatwiej się gra od początku. Myślę, że większość zawodników tak woli - mówi 24-letni piłkarz.
Tylko 124 minuty w rundzie wiosennej na boisku spędził Maciej Gajos. Pomocnik Kolejorza w ostatnim spotkaniu zdobył bramkę i teraz trener Lecha musi zastanowić się nad rolą piłkarza. - Łatwiej się gra od początku. Myślę, że większość zawodników tak woli - mówi 24-letni piłkarz.
Gajos aż cztery z pięciu rozegranych w tym roku spotkań zaczął na ławce rezerwowych. Tylko w spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała pojawił się w wyjściowym składzie. W meczu z Jagiellonią w ogóle nie wystąpił, a w pozostałych trzech wchodził na ostatnie kilka minut. Już w spotkaniu z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza asystował przy trafieniu Dawida Kownackiego na 5:2, a w ostatnią niedzielę zdobył decydującą o zwycięstwie bramkę.
Były piłkarz Jagiellonii pojawił się na boisku w 82. minucie spotkania. Zmienił na nim Dawida Kownackiego, a pięć minut później zdobył bramkę. - Chwilę po wejściu na boisko miałem sytuacje, ale piłka odbiła mi się od nogi postawnej. Zdenerwowałem się, bo to nie powinno się zdarzyć. Później jednak strzeliłem i wygraliśmy bardzo ważny mecz - przyznaje 24-letni piłkarz.
Pomocnik Lecha wykorzystał bardzo dobre podanie Gergo Lovrencsicsa, zszedł na bliższy słupek i nie dał najmniejszych szans na interwencję bramkarzowi Cracovii. - Napastnik musi schodzić na pierwszy słupek. Nie ważne czy jest nominalnym snajperem czy gra tam z konieczności. Nawet jeśli nie dostanie piłki, to zrobi miejsce swojemu partnerowi, który będzie miał szanse na wykończenie akcji - zaznacza Gajos.
W ostatnich minutach spotkania wystąpił na pozycji napastnika. Na niej był także próbowany w jednym z zimowych sparingów. - Nigdy wcześniej tam nie grałem. To nie moja pozycja. Każdy z nas chce jednak grać, więc nie mam nic przeciwko, żeby być napastnikiem - podkreśla 24-latek, który wiosną nie gra często.
Po zimowej przerwie Gajos musiał pogodzić się z rolą zmiennika, ale na swoją pozycję w klubie nie narzeka. - Robię swoje i nie chce marudzić. Czekam na swoją szansę. Wszedłem na kilka minut, cieszę się, że zdobyłem bramkę na wagę trzech punktów. Nie jest łatwo przekonać do siebie trenera w takim krótkim czasie. Czasami w 10 minut ma się dwa kontakty z piłką - podkreśla piłkarz.
W tym sezonie Gajos zagrał w 35 spotkaniach, w których zdobył 10 bramek i trzykrotnie asystował. Aż 25 razy zaczął mecz w wyjściowym składzie. - Łatwiej się gra od początku. Myślę, że większość zawodników tak woli, ale są piłkarze, którzy lepiej się czują na boisku, gdy wchodzą z ławki. Każdy jednak chce grać jak najwięcej. W naszym zespole jest rywalizacja i ja ją podjąłem - kończy.
Zapisz się do newslettera