Radomiak do tej pory tylko raz w historii pokonał Lecha Poznań. A nadchodzi właśnie dziesiąte starcie obu ekip - w poniedziałek wieczorem spotkają się w Radomiu, gdzie w poprzednim, mistrzowskim sezonie gospodarze zwyciężyli 2:1.
Wspominamy powyżej spotkanie z 11 grudnia 2021, kiedy lider tabeli PKO BP Ekstraklasy wybrał się na wyjazdową konfrontację z Radomiakiem, a do rodzinnego miasta wrócił ówczesny trener Kolejorza - Maciej Skorża. I niezbyt miło później wspominał tę wizytę, bo notujący kapitalną jesień gospodarze wygrali 2:1. Po dwóch kwadransach mieli na koncie dwa gole, bo najpierw rzut karny wykorzystał Karol Angielski, a potem podwyższył Maurides. Obu tych napastników nie ma już dziś w klubie. Na niespełna kwadrans przed końcem jedenastkę egzekwował kapitan niebiesko-białych Mikael Ishak, nie pomylił się i goście złapali kontakt, ale nie zdołali wywalczyć choćby punktu.
Warto dodać, że była to pierwsza wizyta lechitów w Radomiu po szesnastu latach, a w najwyższej klasie rozgrywkowej aż po ponad trzydziestu siedmiu! Dlaczego? Bo wcześniej radomianie zaledwie przez sezon (1984/1985) byli w Ekstraklasie. I wówczas w piątej kolejce doszło do spotkania obu klubów. Tak wspominane jest to na stronie internetowej Radomiaka: - W sobotę, 1 września 1984 roku trybuny stadionu przy ul. Struga 63 wypełniły się po brzegi. Zainteresowanie meczem było tak duże, że ludzie oglądali spotkanie również z dachu budowanej hali sportowej, która ostatecznie nigdy nie powstała, a część osób postanowiła wejść… na drzewa, żeby tylko dostrzec to, co działo się na murawie. Zajęte były również ciągi komunikacyjne, co dziś byłoby poważnym naruszeniem ustawy o imprezach masowych. Kiedyś o takim pojęciu nikt jednak nie słyszał. Jednym słowem, nie dało się wepchnąć przysłowiowej szpilki. Organizatorzy podali, że mecz obejrzało w sumie około 20 tys. kibiców. To był absolutny rekord frekwencji na stadionie Zielonych w ich pierwszym sezonie gry w Ekstraklasie. Mecz z obrońcą tytułu mistrzowskiego był w Radomiu wielkim piłkarskim świętem. W końcu na stadion przy ul. Struga przyjechali reprezentanci Polski: Krzysztof Pawlak, Mirosław Okoński, Jarosław Araszkiewicz, których radomscy kibice chcieli zobaczyć po raz pierwszy na żywo.
Lech był wówczas chwilę po wywalczeniu jedynego w historii dubletu, czyli mistrzostwa kraju oraz Pucharu Polski. Nawiasem mówiąc, teraz też zresztą Kolejorz pojedzie tam jako obrońca tytułu. Radomiak wówczas nie przestraszył się rywala i choć przegrywał 0:1 po trafieniu Mariusza Niewiadomskiego i asyście Mirosława Okońskiego, to jednak ostatecznie zremisowali 1:1, a wyrównał Andrzej Szymanek. Teraz będziemy świadkami trzeciej konfrontacji ligowej w Radomiu, a ogółem dziesiątej między tymi zespołami. Pięć z nich było Ekstraklasowych, a kolejne cztery w Pucharze Polski, w tym trzy, w których Radomiak był gospodarzem. Specjalnie nie napisaliśmy że odbyły się w Radomiu, bo przypominamy, że w rozgrywkach PP 2020/2021 obie ekipy rywalizowały w 1/8 finału, a areną był Sosnowiec ze względu na problemy z przygotowaniem do gry nawierzchni w klubie leżącym w województwie mazowieckim. Emocje były ogromne, bo w dogrywce Radomiak objął prowadzenie, ale potem wyrównał z rzutu karnego Tymoteusz Puchacz, w jedenastkach lepsi okazali się piłkarze trenera Dariusza Żurawia, a niesamowicie bronił wówczas Filip Bednarek.
Wcześniej pucharowe mecze odbyły się w Radomiu w 2005 oraz 1979 roku. W tym pierwszym przypadku była to 1/8 finału, a o awansie decydował dwumecz. Pierwsza odsłona rywalizacji z ówczesnym drugoligowcem odbyła się na stadionie przy Bułgarskiej i piłkarze trenera Czesława Michniewicza wygrali 2:0 po dwóch trafieniach Krzysztofa Gajtkowskiego (w 62. oraz 81. minucie). W rewanżu po 45 minutach był bezbramkowy remis, a po zmianie stron złudzeń gospodarzy pozbawił Marcin Wachowicz, który pojawił się na murawie w roli rezerwowego i wbił dwie bramki (77. i 82.). Niebiesko-biali później w ćwierćfinale wyeliminowali Odrę Wodzisław Śląski, a w półfinale nieznacznie przegrali z Wisłą Płock (0:0 i 0:1).
Z kolei 30 września 1979 roku lechici właśnie w Radomiu rozpoczęli marsz do pierwszego w historii klubu finału rozgrywek Pucharu Polski. W obecności ośmiu tysięcy kibiców ograli gospodarzy 2:1 po dwóch golach Zbigniewa Stelmasiaka, który w Kolejorzu był tylko rok. - Klasyczny "center" przemknął przez szeregi lechitów w poszukiwaniu lepszej szansy i tyle go widziano - czytamy w encyklopedii piłkarskiej Fuji. Potem poznaniacy pokonali jeszcze Wisłę Kraków (jedyny bramka została też zdobyta przez Stelmasiaka), Polonię Bytom oraz ŁKS Łódź, a w finale w Częstochowie ulegli Legii Warszawa.
Zapisz się do newslettera