26 lutego mija dokładnie dziesięć lat od najlepszych czterdziestu pięciu minut Lecha Poznań w europejskich pucharach w XXI wieku oraz od zaprzepaszczenia szansy na największy międzynarodowy sukces w historii klubu. W 2009 roku Kolejorz rozegrał rewanżowy mecz z Udinese Calcio.
Tydzień temu wspominaliśmy na stronie pierwszy mecz z włoską drużyną z Udine. W tamtym "śnieżnym" spotkaniu padł remis 2:2, który w bardziej komfortowej sytuacji stawiał Włochów. Jednocześnie końcówka meczu i skuteczne gonienie korzystnego wyniku pokazało, że drużyna trenera Franciszka Smudy nie jest w pełni na straconej pozycji. Jednak pierwszym zgrzytem w przygotowaniach do rewanżu była kontuzja Sławomira Peszki, której nabawił się w sparingu z Koroną Kielce. Było to bardzo pechowe wydarzenie dla skrzydłowego Lecha, ponieważ w pierwszym spotkaniu nie wystąpił z powodu nadmiaru żółtych kartek.
Co ciekawe przed meczem trener Smuda zapowiadał, że jego zespół będzie spokojnie czekał na swoje szanse i do ataku ruszy dopiero w końcówce spotkania. Jak pokazał obraz pierwszej połowy była to tylko zasłona dymna. Prawdopodobnie nie ma kibica Lecha Poznań, który oglądał ten mecz i nie wspomina tych czterdziestu pięciu minut z błyskiem w oku. Ci, którzy nie widzieli meczów z FC Barceloną, czy Olimpique Marsylią, nie mieli wcześniej okazji do oglądania Kolejorza aż tak dominującego nad europejskim rywalem. Zdecydowany pressing i gra kombinacyjna sprawiały, że długimi fragmentami tej pierwszej połowy Włosi w ogóle nie mieli kontaktu z piłką.
Wśród lechitów najbardziej błyszczeli Semir Stilić oraz Hernan Rengifo. Peruwiańczyk najpierw główkował po rzucie rożnym, a piłkę zmierzającą do pustej bramki w ostatniej chwili wybił jeden z obrońców, ale już chwilę później Stilić obsłużył go świetnym podaniem i Rengifo pewnie umieścił futbolówkę w siatce. Wydawało się, że kolejne gole są tylko kwestią czasu, ale niestety szwankowała skuteczność zawodników Lecha. Do świetnych sytuacji dochodzili Rafał Murawski, Robert Lewandowski i Stilić, ale niestety pudłowali. Tak naprawdę najlepszym podsumowaniem tej połowy jest to, że przez czterdzieści pięć minut grający na wyjeździe Ivan Turina był praktycznie bezrobotny.
Jednak wszystko zmieniło się w przerwie i role na boisku zupełnie się odwróciły. Od 46 minuty to lechici byli zagubieni, a Włosi dominowali w każdym aspekcie gry. Skończyło się to w końcu bramką wyrównującą, kiedy po świetnej indywidualnej akcji Antonio Di Natale dograł piłkę do Simone Pepe, a temu nie pozostało już nic innego jak wręcz wepchnąć ją do bramki. Lech do awansu potrzebował goli, ale nic nie wskazywało na to, żeby mu się to udało. Za ten fragment meczu na pewno trzeba pochwalić obrońców, ponieważ wielokrotnie ratowali swój zespół przez kolejnymi włoskimi atakami. Antybohaterem końcówki spotkania został Marcin Kikut, który najpierw nie wykorzystał dogodnej sytuacji pod bramką Udinese, a następnie w niegroźnej sytuacji stracił piłkę, przez co di Natale wyprowadził Włochów na prowadzenie. Ostatecznie drużyna z Sere A wygrała rywalizację, w kolejnej rundzie pokonała Zenit Petersburg i przegrała dopiero w ćwierćfinale z Werderem Brema.
W ten sposób zakończyła się europejska przygoda Lecha Poznań w Pucharze UEFA 2008/2009. Kibice na lata zapamiętają rekordową wygraną z Grasshoppers Zurych, dramatyczny awans w dwumeczu z Austrią Wiedeń, grupowe spotkania z Deportivo La Coruna i Feyenoordem Rotterdam, czy właśnie fenomenalne czterdzieści pięć minut w Udine.
26.02.2009 r.
Bramki: Simone Pepe (57’), Antonio di Natale (90’) – Hernan Rengifo (12’)
Udinese Calcio: Emanuele Belardi – Cristian Zapata, Andrea Coda, Maurizio Domizzi, Giovanni Pasquale (77’ Aleksander Luković) – Gokhan Inler, Gaetano D’Agostino, Kwadwo Asamoah, Simone Pepe (63’ Mauricio Isla) – Fabio Quagliarella (46’ Antonio Floro Flores), Antonio di Natale
Lech Poznań: Ivan Turina – Grzegorz Wojtkowiak (83’ Marcin Kikut), Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević – Robert Lewandowski, Dimitrije Injac (71’ Jakub Wilk), Tomasz Bandrowski, Rafał Murawski, Semir Stilić – Hernan Rengifo
Zapisz się do newslettera