Spokój i komfort ma Lech Poznań przed ostatnim meczem sezonu 2021/2022. Kolejorz jest już pewny wywalczenia mistrzostwa Polski i wie, że stawką starcia przeciwko Zagłębiu Lubin jest już tylko i wyłącznie prestiż. Tylko raz w stuletniej historii klubu była taka sytuacja, że niebiesko-biali przystępowali do ostatniej kolejki, kiedy już byli po świętowaniu tytułu.
Lech ma osiem złotych medali mistrzostw Polski. Aż w pięciu przypadkach musiał się stresować do ostatniej kolejki, w której pieczętował sukces. Kibice, kiedy szli na stadion, to mogli spodziewać się dwóch rozwiązań - euforii lub dużego smutku. Ciekawostka jednak jest taka, że zawsze w sytuacji, kiedy należało w ligowym wyścigu postawić w ostatnim boju kropkę nad i, poznaniacy to robili. Wyłączamy z powyższego wyliczenia oczywiście sezon 1992/1993, kiedy decyzja o „majstrze” zapadła po zakończeniu sezonu.
Są jednak dwa przypadki, kiedy przed finiszem wszystko było już jasne - obecny i 1991/92. Teraz jeszcze na trzy kolejki przed końcem Lech i Raków miały równą liczbę punktów, ale częstochowianie lepszy bilans bezpośrednich meczów. W niedzielę, 8 maja jednak nastąpił przewrót na szczycie klasyfikacji - najpierw zespół Marka Papszuna zremisował z Cracovią 1:1, a nieco później Kolejorz wygrał w Gliwicach z Piastem 2:1 po golu Mikaela Ishaka w 88. minucie. Sześć dni później wszystko było już rozstrzygnięte. Tym razem na boisko najpierw wyszli piłkarze Macieja Skorży i w derbach Poznania ograli Wartę 2:1. Czekali na to co się stanie w Lubinie, gdzie Zagłębie podejmowało Rakowa. Remis dawał tytuł Poznańskiej Lokomotywie. W doliczonym czasie gospodarze zdobyli z rzutu karnego bramkę na 1:0 i mistrzowski wyścig, który stał w tym sezonie na wyjątkowo wysokim poziomie, został zakończony. Lech wie, że wygrał i ze spokojem oraz ogromnym komfortem może przystąpić do walki z Miedziowymi.
Tak było też w 1992 roku, kiedy ekipa Henryka Apostel zdominowała ligę. Ten szkoleniowiec pracował przy Bułgarskiej w końcówce lat 80. i wrócił w maju 1991, kiedy obrońcy tytułu znaleźli się na dalszym miejscu. Odbudowa poszła bardzo szybko, bo już w kolejnych rozgrywkach Kolejorz nie miał sobie równych i w 32. kolejce, czyli trzeciej od końca, był pewny swego. Stało się to na wyjeździe w starciu ze Stalą Stalowa Wola. Wygrana 2:1 zapewniła czwarty wówczas tytuł. Potem były już tylko dwa sparingi - najpierw szalony mecz przy Bułgarskiej z Widzewem, zakończony remisem 3:3, a potem wyjazdowy triumf pod Wawelem z Wisłą Kraków 2:0. Jak będzie tym razem?
Zapisz się do newslettera