Jeden punkt zdobyty w dwóch meczach rozgrywanych na trudnych terenach - z takim dorobkiem drugi zespół Lecha Poznań podejdzie do pierwszego domowego spotkania w tym sezonie. W sobotę rezerwy Kolejorza podejmą Kotwicę Kołobrzeg we Wronkach, gdzie wiosną legitymowali się pozytywnym bilansem.
Oba dotychczasowe starcia młodych lechitów były bardzo wyrównane i zarówno przeciwko Olimpii w Elblągu (2:2), jak i Chojniczance w Chojnicach (0:1) o wyniku zadecydowały pojedyncze sytuacje. Gracze rezerw mieli prawo czuć rozczarowanie tak na dobrą sprawę po każdym z nich. W pierwszym nie wykorzystali rzutu karnego przy stanie 1:0, w drugim natomiast zaprezentowali się z niezłej strony i zabrakło im przede wszystkim konkretów pod bramką przeciwnika. Posiadający większą liczbę doświadczonych piłkarzy rywal wykorzystał z kolei jedną z niewielu sytuacji stuprocentowych, jakie obejrzeliśmy w tym spotkaniu i sięgnął po zwycięstwo.
- Żałujemy szczególnie pierwszego meczu, bo wykorzystując rzut karny mogliśmy z Elbląga wrócić z trzema punktami i nasza sytuacja nawet w przypadku porażki z Chojnicach wyglądałaby inaczej. Jeśli chodzi o to drugie spotkanie, dawno nie zagraliśmy tak solidnych zawodów pod kątem naszej postawy w defensywie. Rywale nie zepchnęli nas do obrony niskiej, musieli włożyć dużo wysiłku, żeby dostać się w naszej pole karne, a i to nie przekładało się na groźne sytuacje. Bramka nie padła z ataku pozycyjnego, mogliśmy jej uniknąć. Zabrakło koncentracji, reakcji i szybszej decyzji - twierdzi trener niebiesko-białych, Artur Węska.
W wyjściowym składzie w konfrontacji z Chojniczanką jego ekipy wyszło aż dziewięciu młodzieżowców, a z ławki na boisku pojawiło się czterech kolejnych. Zbierający w kilku przypadkach pierwsze doświadczenia w seniorach gracze potrzebują czasu, by zaadaptować się do nowego środowiska. Między innymi pod kątem zachowania na połowie przeciwnika, o czym mówi ich szkoleniowiec. - Dotyczy to tak naprawdę każdej formacji, mamy rezerwy w takich aspektach jak decyzyjność, timing czy wybór odpowiedniego rozwiązania w ataku. Nie wykorzystujemy odpowiedniego momentu, by dostać się w ostatnią tercję boiska, zamiast tego podajemy w poprzek bądź do tyłu. W bocznych sektorach nie korzystamy z przewagi liczbowej czy jakościowej i potem kończy się tym, że rywal jest w stanie odbudować ustawienie - diagnozuje opiekun rezerw.
Złą wiadomością w kontekście pierwszego domowego meczu tego sezonu jest kontuzja Norberta Pacławskiego. Napastnik doznał urazu po brutalnym wejściu jednego z przeciwników na początku pojedynku w Chojnicach, a po rezonansie już wiadomo, że czeka go około cztery tygodnie pauzy. W czym natomiast zawodnicy drugiego zespołu mogą upatrywać pozytywów? Na pewno w tym, że w wiosną mocno poprawili swoją postawę przed własną publicznością. Lechici wygrali bowiem trzy pierwszego tegoroczne starcia we Wronkach, a w ostatnich miesiącach ponieśli u siebie tylko dwie porażki.
Zapisz się do newslettera