Bramka zdobyta w doliczonym czasie gry przez Nickiego Bille przeważyła losy dwumeczu z Norwegami na korzyść Kolejorza. - W tamtym momencie mogło się wszystko wydarzyć - zaznacza duński napastnik.
Nicki Bille na boisku pojawił się w drugiej połowie spotkania. Na placu gry zmienił Christiana Gytkjaera, który rozpoczął mecz od pierwszej minuty. To jednak nie Gytkjaer, a Nicki Bille wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik rywalizacji z FK Haugesund. - W tamtym momencie presja na zespole była duża. Nie mogliśmy stracić bramkę, bo to by oznaczało, że odpadamy. Dostałem świetne podanie od Denissa, poczekał na mnie, zagrał perfekcyjną piłkę, a ja zdobyłem bramkę - relacjonuje 29-letni piłkarz.
Kolejorz od początku spotkania zaatakował. Już w pierwszych minutach czwartkowego starcia miał kilka sytuacji na objęcie prowadzenia. To udało się osiągnąć w 32. minucie, gdy Darko Jevtić zdobył bramkę strzałem z rzutu wolnego. - Ten mecz był dla nas bardzo ważny. Gdybyśmy nie awansowali, to byłoby to dla nas rozczarowanie. Myślę, że to byłaby duża niespodzianka. Nie było łatwo, nawet gdy graliśmy w przewadze. Cieszę się, że zdobyłem drugą bramkę i zamknąłem ten mecz. Jesteśmy teraz w trzeciej rundzie i patrzymy z optymizmem przed siebie - podkreśla Duńczyk.
Zwycięstwo było lechitom potrzebne do awansu. W pierwszym meczu Norwedzy wygrali 3:2 i to oni byli bliżej tego, by zagrać w trzeciej rundzie eliminacji. - Przed meczem nie byłem nerwowy. Sądzę, że żaden z nas nie był przed spotkaniem zdenerwowany. Zawsze przed pierwszym gwizdkiem sędziego mam coś w rodzaju "motyli w brzuchu". To taka fajna adrenalina. Nie myślę o niej, gdy rozpoczyna się mecz. Wiedzieliśmy, że pierwszy mecz przegraliśmy i żeby awansować musimy wygrać - przyznaje Nicki Bille, dla którego bramka zdobyta w czwartek jest już drugą w obecnym sezonie.
W trzeciej rundzie Kolejorz zmierzy się z holenderskim FC Utrecht. - Nie wiem za dużo na temat tego zespołu. Wiem, że mają w składzie trzech Duńczyków, którzy są dobrymi zawodnikami. O samej drużynie jednak wiele nie powiem. Znam natomiast holenderski futbol. Oni grają ofensywnie i to może być naprawdę ciekawa rywalizacja. My lubimy grać z drużynami, które nie cofają się pod własną bramkę, bo sami chcemy grać w piłkę - kończy napastnik poznańskiego klubu.
Zapisz się do newslettera