Piłkarze Lecha Poznań w tym tygodniu polecą do Norwegii na pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Konferencji Europy z FK Bodø/Glimt. Po końcowym gwizdku sędziego zespół wróci samolotem czarterowym do stolicy Wielkopolski, bo w niedzielę przy Bułgarskiej czeka ligowa konfrontacja z Zagłębiem Lubin.
To nie będzie długa wyprawa, bo mistrzowie Polski jeszcze w poniedziałek i we wtorek będą pracować na własnych obiektach. Trener John van den Brom nie zarządził dodatkowych zajęć na boisku ze sztuczną nawierzchnią po to, żeby przystosować zawodników do warunków, jakie ich czekają w Norwegii. - Wystarczy nam godzinne zapoznanie się z murawą dzień przed meczem na miejscu - mówi holenderski szkoleniowiec.
Lechici w środę rano spotkają się w klubie na śniadaniu. Po nim ruszą autokarem na poznańskie lotnisko Ławica, skąd o godzinie 10.30 zaplanowany jest wylot do Bodø. Podróż potrwa około trzech godzin, bo do pokonania jest 2,5 tysiąca kilometrów. W hotelu zespół powinien zameldować się około godziny 14. Wieczorem odbędzie się na miejscu konferencja prasowa, a także godzinne zajęcia na Aspmyra Stadion. Następnego dnia o 18.45 sędzia da sygnał do rozpoczęcia rywalizacji z Bodø/Glimt, a stawką będzie awans do 1/8 finału LKE.
Tym razem sztab szkoleniowy zdecydował, że drużyna nie zostanie na miejscu do piątku, tylko autokarem po zakończeniu spotkania uda się na lotnisko, skąd wróci do Poznania. Powód jest prosty - w niedzielę przy Bułgarskiej ligowa konfrontacja z Zagłębiem Lubin. Trener Brom zresztą piątkowy trening zaplanował po południu, żeby piłkarze mogli wypocząć po podróży.
Zapisz się do newslettera