Nie było w historii Lecha Poznań drugiego obcokrajowca, który byłby dłużej związany z naszym klubem niż Jasmin Burić. W styczniu minęło 10 lat od kiedy Bośniak jest piłkarzem Kolejorza.
Prawie dwieście meczów w pierwszym zespole, ponad dziesięciu trenerów, dwa mistrzostwa Polski, dwa Superpuchary, liczne mecze w europejskich pucharach... Tak w kilku słowach można by opisać dekadę Jasmina Buricia w Poznaniu, ale każdy kibic Lecha dobrze wie, że pobyt ten był o wiele barwniejszy. Bośniacki bramkarz jest wychowankiem NK Čelik Zenica i to właśnie w tym klubie, jako 18-latek, debiutował w seniorskiej piłce. Będąc bardzo młodym bramkarzem był przez trzy sezony podstawowym zawodnikiem swojego klubu. Dzięki dobrej boiskowej postawie, latem 2008 roku, został zaproszony na testy do Poznania.
- Brałem w nich udział razem z Ivanem Turiną. Trener był zadowolony z naszej dwójki, ale Ivan był o wiele bardziej doświadczonym bramkarzem, dlatego on został, a ja podpisałem kontrakt dopiero po sześciu miesiącach - wspomina Burić. Ostatecznie Jasmin trafił do Poznania w styczniu 2009 roku. Razem z nim prezentowani byli dwaj inni piłkarze z Bałkanów, czyli Chorwat Gordan Golik i Bośniak Haris Handžić. Wtedy wydawało się, że to właśnie młody bramkarz ma najmniejszą szansę na zaistnienie w Wielkopolsce. W końcu musiał rywalizować z wcześniej wspomnianym Turiną i Krzysztofem Kotorowskim. Jak czas pokazał, to Burić za niedługo będzie obcokrajowcem z największą liczbą występów w Kolejorzu, a Golik i Handžić są tylko bohaterami anegdot z tamtych czasów.
Jednak pierwsze pół roku Jasmin spędził w zespole Młodej Ekstraklasy i na zaistnienie w pierwszym zespole musiał czekać do sezonu 2009/10. Debiut bośniackiego bramkarza przypadł na spotkanie Pucharu Polski ze Stalą Stalowa Wola, czyli na punkt zwrotny tamtego sezonu. - Przegraliśmy ten mecz w karnych, ale dla mnie był on bardzo dobry. Zaczynałem grać w momencie, kiedy Lech był w bardzo trudnej sytuacji. Po spotkaniu w Stalowej Woli graliśmy na wyjeździe z Arką i w Gdyni zadebiutowałem w ekstraklasie. Kolejne spotkanie rozgrywaliśmy z najlepszą w lidze Wisłą Kraków i wygraliśmy 1:0. Od tego momentu nie przegraliśmy w ponad 20 meczach i ostatecznie sięgnęliśmy po mistrzostwo Polski - kontynuuje doświadczony bramkarz. Na koniec tamtego sezonu Bośniak świętował swój pierwszy sukces z Lechem Poznań i trzeba przyznać, że rozgrywając 15 spotkań w ekstraklasie dołożył do tego sporą cegiełkę.
- Mistrzowska feta z 2010 roku była wyjątkowa, bo było wręcz czuć ile lat Lech, miasto i kibice czekali na ten sukces - komentuje Burić.
Kolejny rok przyniósł wspaniałą przygodę Kolejorza w europejskich pucharach, w której swój duży udział miał także bośniacki bramkarz. - Dla mnie najlepszymi meczami w tamtej edycji Ligi Europy były spotkania z Dnipro, a szczególnie to na Ukrainie. Przed tym starciem mieliśmy w zespole wiele kontuzji i tak naprawdę nikt nam nie dawał szans na awans. W grupie na pewno wyróżniłbym domowe spotkanie z Manchesterem City, chociaż miałem wtedy o wiele mniej pracy niż w dwumeczu z Ukraińcami - podsumowuje Bośniak.
Te 10 lat spędzone w Poznaniu nie było zawsze idealne i bywały też trudniejsze chwile. Jasmin Burić wielokrotnie musiał godzić się z rolą drugiego bramkarza Lecha i obserwować poczynania Krzysztofa Kotorowskiego, Macieja Gostomskiego, czy Matusa Putnockiego z perspektywy ławki rezerwowych. Równocześnie nie omijały go urazy. - Najtrudniejszym momentem był dla mnie sezon 2013/14, kiedy miałem kontuzję i tak naprawdę nie wiadomo było co mi jest. Praktycznie rok straciłem na chodzenie po lekarzach i rehabilitantach. Możliwe, że gdybym wtedy grał i utrzymał dobrą formę to być może zaowocowałoby to transferem do lepszej ligi - kontynuuje Jasmin Burić.
Pomimo przerw w grze bośniacki bramkarz jest obecnie na drugim miejscu wśród obcokrajowców z największą liczbą występów w Lechu Poznań. Przed nim jest już tylko Serb Dimitrije Injac. Wśród tych prawie dwustu meczów rozegranych w niebiesko-białych barwach zdarzyło się wiele takich, które zostały bardzo dobrze zapamiętane przez poznańskich kibiców.
- Dla mnie najlepszym meczem, w którym zagrałem jest wygrana 3:1 z Legią w Superpucharze Polski, ponieważ przez 90 minut byliśmy zespołem lepszym i dominującym. Jednak jeżeli miałbym patrzeć tylko na swój występ to wybrałbym np. wygraną z Legią w Warszawie 1:0 za trenera Urbana lub zwycięstwo z Fiorentiną – podsumowuje Bośniak, który przez dekadę gry w barwach Kolejorza miał szansę występować z wieloma piłkarzami i pracować z kilkoma trenerami.
Patrząc na skład, w jakim wystąpił Lech w jego debiucie można powiedzieć, że dla niektórych kibiców jest to inna epoka. Jak sam przyznaje, oceniając dalszy rozwój kariery, najlepszym z zawodników, z którymi dzielił szatnię, był Robert Lewandowski. Burić zakładał koszulkę z kolejowym herbem na piersi w momentach chwały, ale także w takich, które każdy lechita chciałby wyrzucić z pamięci.
- Wszyscy w Poznaniu żyją Lechem i to widać na meczach. Obojętnie czy wygrywamy, czy przegrywamy, widać jak ludziom zależy na tym klubie - mówi doświadczony bramkarz. 32-letni piłkarz nie ukrywa, że wiąże swoją przyszłość z Poznaniem, dlatego od 2014 roku starał się o przyznanie polskiego obywatelstwa. Po pierwszej odmowie nie zrezygnował i z pomocą klubu oraz akcji organizowanych przez kibiców udało mu się. W marcu 2017 roku prezydent Andrzej Duda przyznał Bośniakowi polskie obywatelstwo. - Było to dla mnie ważne zarówno prywatnie, jak i pod względem sportowym. Wiadomo jak wygląda życie piłkarza i jeżeli grasz w jednym klubie 10 lat to naprawdę można być z tego dumnym. Życzę sobie zdrowia i żeby moja kariera potrwała jak najdłużej jest to możliwe - kończy Jasmin Burić.
***
* Tekst premierowo znalazł się w programie meczowym na spotkanie z Legią Warszawa. Wszystkie zawarte w nim informacje są aktualne na dzień tamtego meczu.
Zapisz się do newslettera