Drużyna juniorów młodszych Lecha Poznań przegrała sparing przeciwko swoim rówieśnikom z akademii Hamburgera SV. Mecz, rozgrywany w piątkowe popołudnie na stadionie we Wronkach, zakończył się wynikiem 1:4, jednak trener Bartosz Bochiński dostrzega kilka pozytywów po tej porażce. - Ten mecz był nam bardzo potrzebny - zaznacza.
Juniorzy młodsi Lecha Poznań w tym roku walczą o czwarte z rzędu mistrzostwo Polski. W Makroregionalnej Lidze Juniorów Niebiesko-biali bardzo rzadko gubią punkty. Młodzi lechici niezbyt często mają szansę mierzyć się z zagranicznym rywalem i w dodatku tak silnym, jakim jest drużyna HSV U-17. Szkoleniowiec drużyny B1, Bochiński podkreśla jednak, że piątkowa porażka zostanie dokładnie przeanalizowana i drużyna wyciągnie odpowiednie wnioski.
- Spodziewaliśmy się twardego przeciwnika, z wysoką jakością indywidualną i takich zawodników zobaczyliśmy po stronie HSV - komentuje trener Bochiński. - Wynik wskazuje na to, że nie najlepiej wypadliśmy w tym spotkaniu, aczkolwiek dostrzegam kilka pozytywnych aspektów i od nich zaczniemy analizę tego meczu. Porażka niezbyt często nam się przytrafia, ale myślę, że taki zimny prysznic przyda się teraz, na półmetku tego sezonu. Uważam, że tylko gry z tak silnymi rywalami mogą nam pokazać co możemy jeszcze poprawić w naszym szkoleniu, w jaki sposób sami zawodnicy mogą pracować nad swoimi niedoskonałościami - dodaje.
Według Bochińskiego jego podopieczni nie zwieszą głów po piątkowej porażce. Ta przegrana zmotywuje zawodników do jeszcze cięższej pracy. - Wierzę głęboko w to, że każdy dał z siebie maksimum, ale niestety musimy uznać wyższość rywala. Pierwsza i druga połowa miały różne momenty. W drugiej części daliśmy się zdominować i to na pewno będzie element, na który powinniśmy zwrócić uwagę w przyszłości. Nie sądzę, żeby w głowach zawodników pojawił się jakiś obszar niepewności w związku z przegraną - podkreśla trener juniorów młodszych.
Przebieg spotkania skomentował również trener zespołu U-17 HSV Christian Titz. Szczególnie pierwsza połowa meczu nie potoczyła się zgodnie z założeniami, które sztab szkoleniowy zaplanował na piątkowe starcie.
- Pierwsza połowa nie była dla nas łatwa, być może lekko przeważaliśmy na boisku i mieliśmy trochę więcej sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. W końcu jednak udało się nam strzelić gola, a Lech szybko wyrównał po błędzie naszego golkipera - komentuje Titz. - Uważam jednak, że w drugiej połowie kontrolowaliśmy przebieg spotkania, mieliśmy wiele szans na to, aby końcowy wynik był jeszcze wyższy, ale nie wszystkie udało nam się zamienić na bramkę - dodaje.
Obaj trenerzy nie ukrywają, iż bardzo sobie cenią współprace pomiędzy Akademiami Lecha Poznań i HSV, która trwa już ponad pół roku. - Oceniam tę współpracę bardzo pozytywnie. Takie formy gry w różnych kategoriach wiekowych to ważny aspekt szkoleniowy i są one nam potrzebne. Liczymy również, że w przyszłości pojawi się okazja wyjechania na staż do Niemiec lub nawet możliwość wymiany zawodników między naszymi akademiami - zaznacza Bochiński. - Bardzo cieszymy się z współpracy z Lechem. Poznańska akademia ma wielu świetnych i mocnych zawodników z wysoką jakością indywidualną. Pierwszym owocem naszej współpracy był transfer Jana Sierackiego, jednak początek w Hamburgu nie był dla niego i dla nas łatwy, ponieważ miał kontuzję. Jak dzisiaj można było zauważyć już wszystko w porządku z jego zdrowiem. Współpracę z ALP oceniam na plus - mówi z kolei Titz.
Zapisz się do newslettera