Już w środę Lech Poznań podejmie na własnym stadionie Pogoń Szczecin. Na przestrzeni lat oba kluby łączyło wielu piłkarzy oraz trenerów, ale ciekawym przykładem jest tutaj jedyny Brazylijczyk w historii Kolejorza, czyli Anderson.
Anderson, a właściwie Anderson Santos Silva, urodził się w miejscowości Tapiramuta położonej w brazylijskiej prowincji Bahia. Pierwsze lata swojej kariery spędził oczywiście w Brazylii, gdzie reprezentował kilka klubów, a najbardziej znanym z nich był Esporte Clube Juventude, którego barw bronili w przeszłości również inni zawodnicy znani z naszych boisk np. Roger Guerreiro, czy Claudio Millar.
W 2005 roku zdecydował się na wyjazd do Europy i trafił właśnie do poznańskiego Lecha. Zespół prowadzony przez trenera Czesława Michniewicza potrzebował zawodnika grającego na środku obrony, w związku z czym Anderson praktycznie z marszu stał się podstawowym piłkarzem Kolejorza. Zadebiutował w niebiesko-białych barwach w domowym meczu z Wisłą Płock, który poznaniacy wygrali 3:2. Przez ówczesnych kolegów z drużyny wspominany jest jako zawodnik silny, nieustępliwy, ale jednak z mało "brazylijskimi" umiejętnościami piłkarskimi. Natomiast przez poznańskich kibiców został zapamiętany także z domowego meczu z Górnikiem Zabrze, kiedy na skutek dwóch żółtych kartek musiał opuścić boisko już w 19. minucie spotkania. Na jego szczęście lechici zdołali wygrać to starcie 3:2.
W Lechu rozegrał jeden sezon, w trakcie którego wystąpił w 30 meczach. Wśród tych występów było aż siedem gier w ramach Pucharu Polski, ponieważ drużyna Czesława Michniewicza dotarła do półfinału tych rozgrywek, w którym pechowo odpadli z wyżej wspomnianą drużyną z Płocka. W trakcie tego sezonu Anderson zanotował jedną bramkę, w wyjazdowym spotkaniu z GKS-em Bełchatów. Pomimo tego, że w tamtym roku był on kluczową postacią Kolejorza to jednak w nowotworzonym Lechu, który był "konstruowany" z piłkarzy poznańskiego klubu oraz Amiki Wronki, dla Brazylijczyka zabrakło miejsca.
Po rozstaniu z niebiesko-białymi postanowił kontynuować karierę w Polsce i związał się z Pogonią. Szczeciński klub był wtedy znany w naszej lidze jako "Brazylijska Pogoń", ponieważ, poza nielicznymi rodzynkami np. Kamilem Grosickim i Piotrem Celebanem, składała się z piłkarzy pochodzących z "kraju kawy". Jego przygoda z "portowcami" trwała zaledwie pół roku i po tym czasie zdecydował się na przenosiny do kolejnego egzotycznego kraju z perspektywy Brazylii, czyli do Japonii.
Niestety Andersonowi nie udało się podbić J-League i po rozegraniu zaledwie jednego meczu w Pucharze Japonii powrócił do rodzinnego kraju. Kiedy wydawało się, że będzie kontynuował karierę w lidze brazylijskiej, ponownie trafił do ekstraklasy. Tym razem podpisał kontrakt z Arką Gdynia, w której na środku obrony występował obok…obecnego szkoleniowca Kolejorza – Dariusza Żurawia. W gdyńskim klubie wystąpił w ponad 20 meczach, ale prawie połowa z nich odbyła się w ramach nieistniejącego już Pucharu Ekstraklasy (m.in. w dwóch starciach z Lechem). Po sezonie wrócił do Brazylii i do końca swojej kariery występował w miejscowych klubach. W polskiej ekstraklasie wystąpił łącznie w 41 spotkaniach, w których zdobył dwie bramki.
Zapisz się do newslettera