Pedro Rebocho został w piątek w kapitalnym stylu 101. obcokrajowcem w historii Lecha Poznań. Portugalczyk strzelił gola i zanotował asystę, a przed spotkaniem z Wisłą obiecał bramkę z dedykacją swojej partnerce. - Dziewczyna zawsze mnie pytała jak to się dzieje, że jeszcze nie strzeliłem gola z dedykacją dla niej. Przed meczem w piątek napisałem jej, że zrobię to teraz - cieszy się szczęśliwy debiutant.
W drugiej połowie sierpnia Rebocho został piłkarzem Kolejorza, a w jego kadrze meczowej znalazł się już po pięciu dnia od przeprowadzki do stolicy Wielkopolski. W starciach z Pogonią Szczecin (0:0) i Rakowem Częstochowa (2:2) po przerwie reprezentacyjnej jeszcze jednak nie wystąpił. Cały czas przy tym podkreślał, że nie chce marnować czasu w nowym otoczeniu i robi wszystko, żeby jak najszybciej nauczyć się stylu gry Lecha. - Pracuję z drużyną od dwóch tygodni i trener przekazał mi już sporo wskazówek odnośnie moich zadań. Obserwuję często Barry’ego i automatyzmy w jego grze, sam chcę jak najszybciej zaadaptować się do stylu drużyny. W ostatnim czasie trenowaliśmy często i mogłem przyswoić sobie pewne zachowania, to był dla mnie cenny okres - opowiadał w minionym tygodniu na łamach strony oficjalnej Lecha Poznań piłkarz.
Jego słowa znalazły najlepsze możliwe odzwierciedlenie przy okazji piątkowej rywalizacji z Wisłą Kraków. Lewy obrońca nie tylko świetnie radził sobie z najgroźniejszym w szeregach gości Yaw Yeboahem, ale także sam przyczynił się do końcowego wysokiego zwycięstwa. Jeszcze przed przerwą skorzystał z podania Jespera Karlströma i w świetnym stylu asystował Adrielowi Ba Loua przy jego premierowym golu w niebiesko-białej koszulce. Niedługo po wznowieniu to Portugalczyk cieszył się z debiutanckiej bramki, samemu zamykając ładną akcję swojej drużyny.
- Duża w tym zasługa pracy, którą wykonaliśmy w poprzednich dniach. Jeśli chodzi o asystę, trener kazał mi właśnie robić tego typu ruch na treningach, co ułatwiło odnalezienie się w tym miejscu także podczas meczu. Przy bramce zobaczyłem, jak Joao rusza prawą stroną i wiedziałem, że mi poda, nawet zdążył na mnie spojrzeć jeszcze przed zagraniem - opowiada z uśmiechem zawodnik, który po ostatnim spotkaniu mógł pochwalić się najwyższym współczynnikiem InStat Index spośród wszystkich jego uczestników - 350.
Udany debiut udanym debiutem, ale piątek był dla niego szczególnym dniem z jeszcze innego powodu. To właśnie wtedy strzelił pierwszego gola na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w swojej karierze. Wywróżyła mu to… jego partnerka. - Dziewczyna pytała mnie przed meczem z Wisłą jak to się dzieje, że jeszcze nie strzeliłem gola z dedykacją dla niej. Napisałem jej, że zrobię to w piątek. Dlatego po spotkaniu od razu pomyślałem o niej, to bardzo ważne, żeby mieć bliskich, którzy cię wspierają. Dziękuję im, to szczególnie na początku w nowym klubie bardzo pomaga - podkreśla Portugalczyk.
Sam zainteresowany nie ukrywa, że ma apetyt na jeszcze lepszą postawę w swoim wykonaniu już w najbliższych spotkaniach Kolejorza. Wciąż czuje rezerwy w swojej grze, ale zaznacza przy tym, że w taktyce preferowanej przez trenera Macieja Skorżę odnajduje się bardzo dobrze. Wie, kiedy ma być w jakim momencie, a pewne automatyzmy funkcjonują na przyzwoitym poziomie już niecały miesiąc od momentu przyjścia do Lecha. - Boczni obrońcy grają w tej drużynie bardzo ofensywnie, a z przodu nie brakuje nam jakości. Mamy dobre relacje w szatni, co przekłada się też na boisko, bo łatwiej nam się zrozumieć i czuć, kiedy należy się znaleźć, by wykonać kluczowe zagranie. Nie mogłem się doczekać się tego debiutu, bardzo chciałem już pokazać swoje atuty kibicom - podsumowuje Rebocho.
Zapisz się do newslettera