Gościem Romana Kołtonia w niedzielnym programie Cafe Futbol był szkoleniowiec Lecha Poznań, Nenad Bjelica. Chorwacki trener w towarzystwie Tomasza Łapińskiego i Wojciecha Kowalczyka wypowiadał się na temat zbliżającego się spotkania Pucharu Polski.
Wisła Kraków będzie kolejnym rywalem Lecha Poznań w Pucharze Polski. Szkoleniowiec Kolejorza podkreśla, że zwycięstwo w tych rozgrywkach jest dla niego równie kluczowe jak walka o najwyższe cele w Lotto Ekstraklasie. – Chcemy zdobyć Puchar Polski. Wisła Kraków jest jednym z najbardziej wymagających przeciwników, którzy pozostali w tych rozgrywkach. Taki klub jak Lech zawsze ma ambicje, aby wygrywać trofea i kończyć sezon co najmniej w pierwszej trójce – przyznaje Chorwat. – O wiele przyjemniej gra się przed swoimi kibicami, przy pełnym stadionie. Takie sytuacje jak mecz bez udziału publiczności czy stracona bramka w ostatniej minucie powinny nas wszystkich dodatkowo zjednoczyć.
Roman Kołtoń poruszył temat wprowadzania młodych zawodników do pierwszej drużyny Kolejorza. Trener Bjelica podkreśla, że duża liczba młodzieży w kadrze pierwszej drużyny to powód do dumy. – Cieszymy się z tego, ze mamy tak dużo zawodników w młodzieżowych reprezentantach Polski. Lech Poznań posiada świetną Akademię, z której wychodzą bardzo dobrzy zawodnicy – mówi. – Trzeba zawsze znaleźć złoty środek, aby mieć w kadrze młodych zawodników i odnosić sukcesy. Wykorzystujemy każdą okazję, by dać młodym szansę. W spotkaniu z Ruchem Chorzów w mojej drużynie zagrało sześciu piłkarzy poniżej 21 roku życia – dodaje.
Chorwacki szkoleniowiec opowiedział także o swoim przejściu do Austrii Wiedeń. Odbyło się to w dość nietypowy sposób. Wiedeński klub wykupił Bjelicę z jego dotychczasowego Wolfsbergera, podobnie jak to się robi w przypadku transferów zawodników. – Dostałem się do Wolfsbergera, klubu bardzo ambitnego, ale bez wyników. Przez trzy lata awansowaliśmy z regionalnej 3. ligi do austriackiej Bundesligi. To był świetny okres, w którym graliśmy bardzo dobrze. Po wysokim zwycięstwie z Austrią Wiedeń 4:0 otworzyły się dla mnie drzwi do tego klubu. Wiedeński klub wytransferował swojego trenera do FC Koln i był gotowy również zapłacić za nowego szkoleniowca. Prezesowi Wolfsbergera nie było łatwo to zaakceptować, ale zrozumiał moje ambicje. Wiedziałem, że osiągnąłem tam poziom, który ciężko byłoby przebić – wspomina.
Zapisz się do newslettera