- Teraz będą grali najlepsi - zapowiadał już przed meczem z Zagłębiem trener Kolejorza, Nenad Bjelica. Poznaniacy spotkaniem z liderem ekstraklasy zakończyli etap grania co trzy dni. Teraz będą musieli przestawić się na cykl tygodniowy, który zmienia też sposób zarządzania drużyną.
Możliwość częstej gry wymusza na sztabie szkoleniowym stosowanie rotacji. I z tej też korzystał trener Bjelica. Między meczami wymieniał on nawet ośmiu zawodników, wystawiając w meczach ligowych i pucharowych także innych bramkarzy. Szeroka kadra, którą ma do swojej dyspozycji szkoleniowiec Lecha pozwalała na stosowanie rotacji. Nic więc dziwnego, że w obecnym sezonie w niebiesko-białych barwach wystąpiło już dwudziestu dwóch zawodników. Niemal każdy ze wspomnianej grupy miał okazję do występów od pierwszej minuty.
- Gdy graliśmy co trzy dni, a w dwóch następujących po sobie meczach w pierwszym składzie występowało nawet dziewiętnastu zawodników. My im okazaliśmy zaufanie, które będzie procentować przez cały sezon. Po spotkaniu z Zagłębiem nie będziemy rotowali składem. Będą grali ci, którzy na to zasłużą. W lipcu i na początku sierpnia zmiany w jedenastce były nam potrzebne. To było też ważne dla zawodników, bo większość z nich miała okazję, żeby się pokazać - podkreśla Bjelica, który stanie teraz przed bardzo ważnym zadaniem. Będzie musiał tak zarządzać zespołem, by podtrzymywać zawodników w rytmie meczowym.
On jednak z dużej konkurencji się cieszy. Ta jest szczególnie mocna na skrzydłach. Na pozycji prawego i lewego pomocnika może występować aż ośmiu zawodników, a w wyjściowym składzie może zagrać jedynie dwóch. - Kiedy piłkarz przychodzi do Lecha to musi akceptować konkurencję. Jeśli chce grać w każdym spotkaniu bez walki o skład, to musi iść do drużyny, w której nie ma presji. Tu jest inaczej. Zawodnicy podpisują kontrakt, ale on nie gwarantuje im gry. Trzeba walczyć na treningach i ciężko pracować, by miejsce w składzie sobie wywalczyć - zaznacza szkoleniowiec. - A wciąż kilku piłkarzy nie dostało szansy gry - dodaje.
Ma on na myśli m.in. Vernona De Marco, którego debiut w Lechu opóźnił się ze względu na kontuzję pachwiny. Ta wykluczyła Argentyńczyka z rotacji, którą stosował Bjelica. Piłkarz wystąpił jedynie w meczu sparingowym rezerw. W meczu pierwszej drużyny nie zagrali jeszcze też Szymon Pawłowski, Marcin Wasielewski, Tymoteusz Puchacz, Jakub Moder i Dawid Kurminowski. Większość z nich rytm meczowy podtrzymuje w zespole rezerw i wystąpiła w miniony weekend w inauguracyjnym spotkaniu trzeciej ligi.
Zapisz się do newslettera